Tyle skończył Maciuś pół godziny temu.
Tak na niego patrzę czasami i bardziej jestem skora uwierzyć w to, że przyniósł mi go bocian, niż że sama go urodziłam.
Jest coś w tym określeniu "cud narodzin". Jak z takiego małego jajeczka i plemniczka zrobił się taki duży, kudłaty Maciuś. To jest naprawdę fascynujące. I to, jak powiedziała moja ciocia, że najbardziej rozwinięte stworzenie rodzi najbardziej bezbronne.
Wczoraj wspominaliśmy z Sebastianem, jak byłam w ciąży. Nie pamiętam już jakie to było uczucie, gdy kopał mnie w brzuch. Pamiętam jak wypychał mi go kolanami, czy łokciami. Ale jak próbuję sobie wyobrazić Maćka w moim brzuchu, to naprawdę jest mi ciężko w to wszystko uwierzyć(a wyobraźnię mam bujną;)).
Jakoś tak mnie naszło na refleksje na ten temat jak dzisiaj rano się bawiliśmy i patrzyłam na niego. Taki mój kochany kogucik...:)
A waga drgnęła. Spada sobie. Może dlatego, że wzięłam do siebie słowa trenera i jem regularnie. I postanowiłam, że jeśli mam na coś ochotę, czego jeść nie powinnam(ciastka, paluszki czy coś w tym stylu)-zjem, ale grubo przed 18 i w mniejszej ilości. I działa. Chociaż mnie wczoraj wieczorem tak ssało na coś do chrupania, to powstrzymałam się.:)
Na siłowni nie byłam, bo i nogi odmówiły posłuszeństwa. Idę w poniedziałek rano. Sebastian zaczyna urlop, to będzie mi łatwiej. Rano najlepiej, bo zauważyłam, że Maciuś popołudniu ma większy apetyt. Może to dlatego, że potem nie je w nocy. Dzisiaj spał jeszcze dłużej.
Zmykam, bo mnie wzywa.;) Już po drzemce pośniadaniowej.:)
magdzik82
26 października 2008, 18:50spadku;-) to jak u mnie. Dziś po raz pierwszy od ponad tygonia pozwoliłam sobie na zjedzenie biszkoptow i zjadłam ich az 5 ;-)do kawki zbozowej w południe;-) i jest mi z tym dobrze;-) ostatnio udaj mi się jeśc przed 18.30;-) potem tylko bawarka i woda. Też czasem starm sobie przypomnieć jak to było w ciąży i zastanawiam się jak z takiej nijakiej mnie wyszło takie małe cudeńko w postaci moje Kluseńki. Buziaki