Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kolejne rewelacje dietowe:).

Niewiem czy az rewelacje, ale coś się zaczyna chyba dziać z moim tłuszczykiem, bo przedwczoraj wlazłam na wagę tak od niechcenia i..znów kilo mniej..No cóż, cieszę się, tylko czy to nie za szybko..No ale ważne, że wogóle waga reaguje na to co jem. Ważyłam się w sobotę, więc mimo, że ten pomiar wpisałam dzisiaj, ale liczę go jako cotygodniowe ważenie, bo mam zamiar właśnie co tydzień to robić, tak jak kiedyś. W końcu tu  chodzi bardziej o zmianę przyzwyczajeń i z tym walczę najbardziej. Żałuję, że tak sobie pofolgowałam przez ostatnie miesiące, tak jakbym z rozmysłem chciała znów przytyć. Poza tym te wyjazdy do pracy w Niemczech są co by nie mówić stresujące, a nie zawsze wieczorem jest możliwość zjeść coś zdrowego. Ratowałam się ciasteczkami i owocami, ale chyba nie tylko one zawiniły, ale i to co jadłam po powrocie do Polski. Nieraz rzucałam się wprost na jedzenie..Gołąbki, bigos, panierowane mięska i ryby. Nic umiaru w tym co tłuste i słodkie, bo i ciacha zaliczałam nieraz, o alkoholu nie wspomnę:)..Lubię dobre czerwone wino, no i piwko czasami i to niejedno jak jest fajny wieczór. Niby też preferuję te bardziej wytrawne, ale zawsze to wszystko razem ze złym żarciem sie kumuluje i nawarstwia, no i brak ruchu..to przede wszystkim. Noszę się z zamiarem kupienia  kijków do Nordic Walking. Lubię chodzić. Dobre buty, kijki i muszę codziennie zrobić kilka km, bo siedzenie mnie dołuje. Po takiej przebieżce, wiem sama, że lepiej śpię i lepiej się czuję. Jest pomysł to już blisko do realizacji:).

Co jem..

Placuszki otrębowe i twarożek. Zdjęcie robione jeszcze w domu..

Obiadowe danie, indyk, sałata i warzywa..Trochę dużo tego mięcha tu chyba, ale teraz już nie jem tak dużo..

A to wczorajsza kolacja, z której zjadłam tylko połowę, bo podczas krojenia warzyw schrupałam kilka sztuk i potem już było tego za dużo widocznie:).

Te placuszki owsiane są bardzo fajne, bo jeśli zrobię ich więcej to mam np. na 3 dni i mogę tylko gotowe wyciągać z lodówki. Pewnie jakbym była w domciu to robiłam codziennie świeże, ale tu nie bardzo mi to idzie, bo płatki trzeba zmielić, a stary robot, którego tu używam warczy jak traktor i mam wrażenie, że to odgłosy młota pneumatycznego..hahaha..dlatego wolę za jednym zamachem robić więcej tego mojego "chlebka".

Idę was poczytać teraz:). 

Mało w tych moich wpisać opisów, ale poprawię się:).

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających:).