Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Powrót córki marnotrawnej...


Wiem, wiem, wiem... Kolejna porażka za mną.
Cóż...Bywa.

Na swoją obronę dodam, że nie wracam do vitalii tylko dlatego, że mam chwilowy powrót motywacji. Co to, to nie. Już od 4 dni zdrowo się odżywiam.

Teraz w mojej kuchni króluje chudy drób, nabiał, oliwa z oliwek, warzywa i owoce.
Staram się jeść regularnie i powoli.

Póki co, dzisiejsze ważenie pokazało 70,2kg.
Szczerze mówiąc, spodziewałam się 72kg, bo w ostatnim czasie jadłam strasznie dużo czekolady, wręcz się od niej uzależniłam.
Jak na razie zarządziłam urlop od słodyczy :)
Czuję się świetnie!

Wczoraj miałam wpadkę, bo wieczorkiem wyszłam ze znajomymi na kręgle i zjadłam 1 kawałek pizzy wegetariańskiej bez sosu, do tego 2 piwka z sokiem.
W sumie to byłam bez kolacji, a i tak zostawiłam jeden przydzielony dla mnie kawałek.
Heh.. Winny się tłumaczy :D
Ale w sumie, to nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia.
Myślę, że jeśli definitywnie zrezygnowałabym z produktów niewskazanych, to szybko bym się zniechęciła i prędzej, czy później, rzuciłabym się na same niezdrowe jedzenie.
Żyje się dalej!
Miłego weekendu :)


  • Ishita17

    Ishita17

    25 stycznia 2014, 17:10

    Zobacz sobie ile razy ja upadałam, mimo, że non stop próbuje ;P

  • Invisible2

    Invisible2

    25 stycznia 2014, 16:50

    U mnie też nieciekawie, ale ważne, że wracasz na dobre tory! :)