Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sól


   Wczoraj pierwszy raz miałam kryzys i pożarłam trzy plastry ulubionej polędwicy zamiast kolacji :( Dziś jest już lepiej zwłaszcza, że po drastycznym ograniczeniu soli (pół łyżeczki na dzień - a wcześniej tyle soliłam jedną kanapkę z pomidorem) polędwica wydała mi się mocno za słona. Może to i lepiej, że się złamałam i ją zjadłam - teraz nie będzie już dla mnie tak kusząca. Coś mi się przestawia jeśli chodzi o odczucia smakowe i chyba dobrze. Zwłaszcza, że samopoczucie nadal jest ok. 

   Jedyny problem (oprócz wczorajszego łakomstwa) to w tygodniu pracy znalezienie czasu na treningi - teraz mój trening trwa już półtora godziny. Ćwiczyć należy przynajmniej godzinę po posiłku i po treningu koniecznie coś zjeść - czyli u mnie zostaje na ćwiczenia czas między szesnastą (obiad o piętnastej) a osiemnastą kiedy to zjadam ostatni posiłek. Muszę to sobie jakoś lepiej zorganizować, ale szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak :(

  • angelisia69

    angelisia69

    25 sierpnia 2016, 13:25

    wlasnie pisalam o tym,ze to co jest odmawiane kusi najbardziej :P A czemu tak sol ograniczasz?puchniesz?ja uzywam himalajskiej rozowej na codzien no i gotowcow raczej unikam wiec przesolenie mi nie grozi.co do cwiczen i posilkow powiem ci ze nie ma co wariowac,ja cwicze lekkie cardio na czczo a konkretniejsze zaraz po sniadaniu(5min mija) nie mam dyskomfortu ani zadnych ubocznych objawow.Nie ma co sluchac wszystkich naookolo co wolno a co nie,ale na sobie sprawdzic!

    • Malrad

      Malrad

      25 sierpnia 2016, 13:35

      Na razie wyszłam z założenia, że skoro zamawiam usługę to chociaż posłucham Specjalistów i zobaczę jakie są efekty. Na razie nie jest źle więc staram się tych zaleceń słuchać dalej :) Faktycznie przeczytałam Twój wpis - spodobał mi się - ale chcę sobie w stałym tempie zredukować wagę, a potem przy ustalaniu diety już na całe życie mam zamiar wykorzystywać Twoje patenty ;) Czyli cały czas zdrowo ale pozwalając sobie od czasu do czasu na drobne przyjemności.

  • mudid

    mudid

    25 sierpnia 2016, 10:16

    oj znam ten ból ze skoordynowaniem jedzenia i treningów. Przed ciążą chodziłam na siłkę na 6:30 rano, więc I śniadanie najpózniej o 5:45 musiało być już zjedzone. Po treningu mega głodna do pracy, więc na wejściu II śniadanie ok 9:00. W teorii wszystko super, ale w praktyce siężko było wstawać o 5:30 ;)

    • Malrad

      Malrad

      25 sierpnia 2016, 13:39

      Faktycznie, ale ja kiedyś wstawałam o 5:30, żeby ułożyć włosy więc wiesz ;) Kobiety są zdolne do różnych ekstremalnych poświęceń. Do tej pory zostawiałam sobie wolne od ćwiczeń w niedzielę, ale myślę sobie, że w weekend najłatwiej mi będzie wybrać czas do ćwiczeń więc może zostawię sobie wolny poniedziałek, muszę to dogłębniej przeanalizować. P.S. Podziwiam silną wolę na weselu ;).