Nie wiem jak to się dzieje, ale zima nie sprzyja u mnie odchudzaniu. Zdecydowanie nie. Lubię tę porę roku (jestem przecież grudniowym dzieckiem), uwielbiam śnieg i skrzenie mrozu w powietrzu. Niestety, pomijając rozkosze uroczej aury, STRASZNIE JESTEM GŁODNA. Nie najadam się tysiącem czterystoma kaloriami. Co jest dziwne - ponieważ nic mi się nie chce i zmuszam się do ćwiczeń - jeżeli już sobie przemówię do rozsądku, że bez ćwiczeń będą bolały mnie mięśnie i ogólnie będzie mnie bolało wszystko :(.
W pracy cały czas nadrabiam jeszcze przeprowadzkowe zaległości i wracam do domu jak zombiak, co też nie nastraja optymistycznie. Przychodzę i padam. Nawet sobie porządnie nie poczytam, bo mi się urywa film. Zresztą ostatnio moje uzależnienie od książek powoduje u mnie obolałość spojówek - więc przerzuciłam się na audiotekę. Jak słyszę np. Krzysztofa Gosztyłę, który czyta specjalnie dla mnie (ha ha ha) to odpływam jeszcze szybciej.
Jeszcze niestety nie udało mi się wrócić do wagi paskowej (grudniowa rozpusta jak widać boli dłuższy czas - ale kurczę jak było mi wówczas przyjemnie) i chyba jeszcze trochę się pomęczę.
Tak, że nie jestem optymistką ale przynajmniej jako tako panuję nad miską. Potrzebuję więcej mobilizacji. To co - trzymajmy się - aby do wiosny ;)
aska1277
27 stycznia 2017, 21:39Oj wiem, coś o tym :( i znam to :( Trzymajmy się dzielnie :) :*
Malrad
28 stycznia 2017, 08:45Dokładnie ;)
roweLova
26 stycznia 2017, 16:42Wyśpij się. Naukowo udowodniono, że przy notorycznym niewysypianiu się zwiększa się apetyt. No a 1400 kcl to mało. Dorzuć trochę może ale nie w węglach. Ale to moje pomysły bo ja uwielbiam nisko węglowodanową a ostatnio dużo czytam nawet o diecie keto.
Malrad
26 stycznia 2017, 17:53Może to i prawda - tylko ze mną jest jeden problem - z natury jestem śpiochem i potrafię spać po dwanaście godzin na dobę, jeżeli nikt niczego ode mnie nie chce i mnie nie obudzi. To też chyba nie jest do końca zdrowe, ale ja dopiero po takim czasie czuję się wyspana. Z drugiej strony szkoda poświęcać tyle czasu na sen, jeśli można znaleźć ciekawsze zajęcia ;)
angelisia69
26 stycznia 2017, 13:32ja tez bym sie tyloma nie najadla,no chyba ze bym tylko w domu siedziala i moim jedynym ruchem bylby skok do sklepu :P
Malrad
26 stycznia 2017, 13:34W sumie racja - ale latem - gdzie ruszałam się więcej - jakoś nie odczuwałam głodu i nie miałam żadnych zachcianek, więc chyba temperatura ma na to jakiś wpływ - więcej spalam na ogrzanie organizmu ;)
angelisia69
26 stycznia 2017, 13:36jasne ze ma,zima wiecej organizm zuzywa dlatego albo powinno sie jesc wiecej i ruszac(zeby nie tyc) albo postawic na sycace i cieple potrawy.Zupy/gulasze z dodatkiem curry/imbiru/papryki/chili/cynamon..... napewno zimne kanapki i jogurciki to nie jest dobry pomysl na zimowe menu.ja np. latem nie jadam prawie miesa,ale jak zima przychodzi to moj organizm sie domaga i pedze do rzeznika po kawal wolowiny czy cielecinki :P