Właściwie nic szczególnego. Śniadanie owsianka. Byłam u koleżanki, na szczęście ona też dba o linie i na stole były winogrona i orzechy. Do tego zielona herbata.
Obiad kurczak z wczoraj, tylko że z brązowym ryżem. A potem dołożyłam do resztki ryżu pół puszki tuńczyka, cebulę, jednego ogórka konserwowego, trochę jogurtu z keczupem i była kolacja.
Do tego obowiązkowo dzban herbaty.
A już na sam koniec była galaretka z poziomkami. Takie małe co nieco.
Jest dobrze.
Dziś dzień szósty.. śniadanie : został mi jeszcze ten ryż brązowy to dodałam do niego pokrojone jabłko, jogurt i cynamon. Zjadłam na ciepło. Na obiad mają być gołąbki.
No i cieszę się, że po ostatnich zakupach mam w lodówce włoszczyznę.. włoszczyznę i jajka.. i jest jakaś cukinia.. i na pewno dużo więcej można by znaleźć. Rodzice zawsze robią przetwory i mrożonki. Nie zginę! :)
angelisia69
12 listopada 2015, 16:47no do takiej kolezanki az milo na ploty zawitac ;-) a nie jak wiekszosc ciacho i cukierasy. Ryz na slodko uwielbiam
megiagnes
12 listopada 2015, 12:31Super.wiedzę ze jedzonko się nie marnuje ;)
grubciaakasia
12 listopada 2015, 11:53zdrowo i fajnie :) powodzenia :)