Kac... chociaż nic nie piłam, czułam się strasznie, teraz kawa stawia mnie na nogi:) szybko sprzątam, i ciekawa jestem czy teść wpadnie po mnie, żebym pozałatwiała sprawy w mieście:/
A nie bardzo mi się chce... śnieg pada, a pierwszy śnieg Maksiu powinien przeżyć na delikatnym krótkim spacerku, a nie tarmoszony w tą i w tamtą od samochodu, do jakiś urzędów... zresztą on jest ciężki i jak go mam tak nosić w foteliku, to mi się jednak nie chce:/
a tesciu, cóż nie sądze by mi pomógł---> wiecie ;) bioderko :P więc mam nadzieje, że się nie odezwie :)
MAły się obudził ;) jak zawsze w odpowiednim momencie :P
Hellcat89
21 grudnia 2011, 21:07pewnie pogoda tak na ciebie działa:(
baskijka
21 grudnia 2011, 11:46ten kac to może być od opadów śniegu, w sensie na zmianę pogody ;)
czocharowa
21 grudnia 2011, 11:33no u mnie tez popadalo ;D najwyzej beda te rozstepy ;) tak widocznie musi byc .. ;) ale spoko ;) bedzie dzidzius ! ;*