Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
22 kilometry walkingu


Tak się wczoraj urządziliśmy- zupelnie przypadkiem, bo zabłądziliśmy w lesie... po 16 kilometrach odnaleźliśmy droge;) ale jeszcze 6 km było do samochodu.  Może krokomierz trochę zawyża, ale tak czy inaczej bylo dużo i dlugo- 3,5 h prawie chodziliśmy z kijkami. Mój ledwo się doczłapał, ja troche lepiej bo jednak mam wprawę w chodzeniu;)
Za to dzisiaj jestem ciągle głodna:/  spijam wodę, żeby się zatkać ale i tak jestem głodna:/
Robiłam rosół na obiad, i sama ugniotłam makaron- mój debiut ciekawe czy Mateusz się zorientuje, że nie kupny...

Aha i miałam lekkie zakwasy, co po nordic walkingu mi się zdarzyło tylko po pierwszym razie, czuje nogi i ramiona. Ale to znak, że technicznie dobrze szłam ;)