Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Uzależnienie od ważenia się


Nie mam dostępu do wagi (w sensie urządzenie do ważenia) i dostaję świra.
Uzależniłam się od ważenia.

No i tak naprawdę nie mam pojęcia jakie są efekty mojego "prowadzenia się"  a muszę przyznać, że od kilku dni naprawdę aktywnie spędzam czas.

W sobotę - 30 km rower + 8 km spacer 
Niedziela -solidne  ćwiczenie na siłowni pod chmurką, czego efektem były olbrzymie zakwasy w górnej części ciała (ramiona, przedramiona plecy),  

Poniedziałek 1 godz ostrego pedałowania po górkach i pagórkach

Wtorek: Skalpel z Chodakowską + 1,5 godz. intensywnie na rowerze

Jedzeniowo ok.

Samopoczucie super, tylko jak na wstępie - pewniej bym się czuła mogąc się zważyć.