Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Fitnesy ach fitnesy


Właśnie wróciłam z fitnesów - dzisiaj uczestniczyłam w Body Mental. Mam słabe mięśnie brzucha a dodatkowo naciągnięte ścięgno prawego uda po wczorajszym Stretchingu. Mimo to bardzo lubię sobie poćwiczyć, od początku lipca (czyli od momentu odebrania karty miultisportowej) chodzę poćwiczyć średnio 4 razy w tyg. Jutro rodzinka wyjeżdża na wakacje więc będąc sama w domu i w związku z tym postanowiłam, że będę dodatkowo chodzić jeszcze na basen.

Poza tym kryzys żywieniowy z początku tygodnia już za mną. Już mi się nie marzy jedzenie, wystarczą mi moje warzywka. Dzisiaj zakupiłam na rynku dynię więc kolejne urozmaicenie mojego menu. No i cukinia na leczo - pyszotka. Szkoda tylko, że na paprykę nie ma jeszcze sezonu.

Raniutko porządkowałam swoją szafkę z bielizną i wpadły mi w ręce galoty rajstopowe z nogawką do połowy ud, które zakupiłam zdesperowana kilka lat temu (3?) kiedy w upały nosząc spódnicę czułam okropny dyskomfort związany z ocieraniem się ud o siebie. Jak dobrze, że już nie muszę zmagać się z takim problemem!

Waga nadal spada.

Dzisiaj rano było 67,3 kg.