A było już tak dobrze . Miałam te 67 kg ....teraz ma 74 i jest mi z tym niezbyt dobrze :( Niby znowu się odchudzam , niby świadomie ale to nie jest to. Jeszcze nie zaskoczyłam jak należy...staram się bardzo ale...no właśnie.
Do tego stanu sie doprowadziłam w ciagu kilku miesiecy. Lato było dla mnie niełaskawe i ja zajadałam sobie czym się dało te moje smutki. Głupota do potęgi.... nic mi to nie pomogło a teraz muszę znowu zrzucać ten nadbagaż :)
Od kilku dni zaczęłam ćwiczyc , nawet na mus. Chociaż to mi się udaje :)
libellula
7 października 2007, 23:34O ja nie mogę, mamma ty też wracasz na vitalię? Telepatia czy cuś? Dobra już nie robię obciachu.
szczesciaaara
7 października 2007, 09:46ja też podjadam w stresie, najlepiej słodkie. To straszny nałóg, dlatego należy z nim walczyć. Odchudzanie zaczyna się w głowie, trzeba przestawić psychikę, innego wyjścia nie ma.Ruch bardzo pomaga, przynajmniej mnie, wydzielają się hormony szczęścia(endorfiny) jestem zadowolona i nie muszę podjadać. Tobie też wytrwałości życzę :)