Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nareszcie w domu.


Niecałą godzinę temu wróciliśmy do domu. Jestem  zmęczona... wprawdzie jechaliśmy samochodem ale chodzenie po cmentarzu w takim tłumie ludzi do najmilszych nie należy.
 Muszę przyznać , że w tym roku te tłumy nie były już takie jak kilka lat temu. Przy wielu grobach nie było nikogo. Bylismy jeszcze dzisiaj na cmentarzu w innej miejscowości, też sporo ludzi i tłok w głównych alejkach...wczoraj to było przyjemniej...

Z cmentarza poszliśmy na kawę do teściowej. I tu miałam różne myśli ...przecież dieta.........!
...no nie wiem, czy się zmieściłam w kaloriach, mam nadzieję , że tak. Wypiłam kawę z mlekiem no i zjadłam raczej mały kawałek kołacza  z serem i pół kromki chleba z chudą szynką . Już celowo nie jadłam przed dzisiaj wszystkiego według planu, żeby nie przekroczyć za dużo. Mogłam wprawdzie nic nie jeść ale głupio mi było znowu mówić że jestem na diecie.
Mam jutro ważenie , więc....eh,  żałuję , że nie zważyłam się dziś rano...

Wczoraj wieczorem byłam tak zmęczona, że zasnęłam na fotelu z szydełkiem w ręku i obudziłam się dopiero o 2.30 w nocy...dzisiaj muszę iść wcześniej spać :)))

dobranoc do jutra


  • Jakob

    Jakob

    1 listopada 2007, 23:47

    Ja sie dzisiaj jakosc trzymalam :) Opowiadalam mezowi o Twojej wczorajszej historii, on na to, ze to calkiem mozliwe, oglada rozne takie programy krecone na faktach autentycznch - ponoc zmarli nie lubia sie fotografowac...

  • karenina

    karenina

    1 listopada 2007, 21:13

    Ja dziś też pofolgowałam sobie z ciachem. Tak jak i Ty po cmentarzu poszliśmy na kawę i ciacho do teściowej... Wstyd przyznać, ale zjadłam aż trzy kawałki szarlotki... Straszny łakomczuch ze mnie :((<br> Pa, pa...