Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzisiaj krótko...


bo nie ma o czym pisać ...
 Miałam nadzieję na ocieplenie ...no jest ... te minus kilka to już ciepło w porównaniu z poprzednimi temperaturami ...ale ja i tak znowu marznę

Jemy teraz naprawdę odchudzone potrawy. Obiady są gotowane w sumie tak jak poprzednio ...czyli i mięso i makarony i zupy  i cała reszta ... ale wszystko w wersji prawie ekstremalnie light.
 Na przykład na niedzielę kupiłam kawał boczku ... był dosyć gruby i o dziwo baaardzo chudy. To tłuste co było przy skórce to odcięłam dokładnie a resztę pocięłam na kilka pasów i dokładnie wysmarowałam musztardą z przyprawami . Całość w worku marynowała się w lodówce do niedzieli a potem mięso wstawiłam do piekarnika podlewając co jakiś czas bulionem z kostki. Powiem wam , ze pierwszy raz robiłam mięso w marynacie z musztardy ale wyszło rewelacyjnie. Z mięsa wytopiło się trochę tłuszczu , więc go zebrałam i taki odchudzony sos był do obiadu ...naprawdę smaczne.
Do tego były ziemniaki z koperkiem i surówka z selera, jabłka i jogurtu ... Mąż zjadł dwie porcje 

Dzisiaj mamy jarzynową z kurczakiem ...też odchudzona

A u mnie  długo było bez zmian, ciągle te 84 kg.  Już znowu zwątpiłam nieco ... ale teraz to chudsze jedzenie ... świadomie odchudzone  z pilnowaniem nie tylko obiadów ale i śniadań, kolacji czy innych przekąsek zaczęło działać . Od tygodnia widzę spadek na wadze ...teraz jest 83,4

ha, ha ...miało być krótko ... ale ja jestem gaduła

Pozdrawiam , pa


  • grazia66

    grazia66

    28 lutego 2012, 13:11

    HEJ Super że wam rodzinne dietkowanie idzie tak dobrze :) a jak mąż ? wogóle nie narzeka na jedzenie ? bo trudno mi uwierzyć żeby było aż tak sielankowo ;)

  • kamilla1991

    kamilla1991

    28 lutego 2012, 12:57

    swietnie, tez jak bede miala swoja rodzine bede uczyla ich jesc zdrowo a od czasu do czasu dzien tlusciocha ;)) he