Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I PO OBRONIE!


I już po obronie ;) Tyle stresu i nieprzespanych nocy, aby skończyć pisać pracę. Ale teraz już przynajmniej wiem, że takich rzeczy nie można zostawiać na ostatnią chwilę. 


i... to chyba byłby wczoraj na tyle szczęścia w życiu ;p Byłam zmęczona, chciałam wziąć prysznic. Patrzę na swoje odbicie w lustrze i myślę: No, przynajmniej masz to za sobą, to był dobry dzień. Po czym otwieram szafkę z lustrem, która wisi nad umywalką a ona... Łubudu! Zwaliła się całym ciężarem na szafkę będącą pod nią... W efekcie... Nie mamy szafki w łazience, lustra, a umywalka ma w sobie dziurę wielkości orzecha :D I na tym mój szczęśliwy dzień by dobiegł końca ;)

Przynajmniej obrona przyczyniła się do tego, że troszkę schudłam, ten stres skutecznie wypalił parę gramów mojego tłuszczu ;)