Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Armagedon. WYchodzę na prostą?!?


U nas mała masakra przede wszystkim chorobowa. Najpierw po pierwszym tygodniu żłobka Dziekć zaczął kasłać i trochę temperatury.... potem poszło nagle tak do góry, że z zalecenia pediatry wylądowaliśmy na SOR a potem kilka dni w szpitalu. na szczęście p 2 dobach udało się zbić temperaturę, choć do tej pory nikt mi nie powiedział skąd to i co to. Na szczęście trafiliśmy na super ludzi i siostry jak usłyszały że ja w ciąży to dostałyśmy "izolatkę" i byłyśmy same. Trochę jak w więzieniu, ale jak stwierdziły że różne przypadki mają na oddziale i niekoniecznie by mi to mogło dobrze zrobić.... do tego Małżowina poza domem, ale w miarę szybko udało mu się dotrzeć mimo, że pogoda nie sprzyjała i omijając różne wiatry i mgły zwiedził lotniska w połowie europy ;)

Na szczęście sytuacja opanowana. Jednak infekcja nam się jeszcze ciągnęła i właściwie 2 tygodnie spędziłam w domu z Dziekciem bo albo temperatura i wyjść nie można, albo pogoda taka, ze nie ma co marzyc o wyjściu.... Dla mnie to masakra już dostaje na głowę. Kilka ostatnich dni spędził z nami tata bo też złapał od córci wirusa. Mam się jakoś trzyma choć dwa tygodnie na czosnku, cebuli, miodzie, soku malinowym i imbirze oraz kiszonkach... trochę pokasłuje ale dramatu nie ma.

Z tą ciążą to ja czasem nie wierzę że jestem ;) Tyle  się dookoła dzieje że nie mam czasu się nad tym skupić, a już na pewno użalać, że się źle czuje. choć moja talia zaczyna znikać. a brzuch jakby delikatnie sie pojawia....

Psychicznie siadam, ale nie wiem czy to od ciąży czy od pogody i tego siedzenia w domu. Do tego Dziekć nieułatwia bo do choroby doszły nam zęby (w końcu!)  w połączeniu z chorobą dają nam znów nieprzespane noce. do tego ataki histerii w dzień i takie tam. Wrócił też etap wyciągania wszystkiego z szafek, a myślałam, ze to już za nami.

Może pomyślicie o mnie źle ale odliczam dni do powrotu do pracy, a wracam 16 listopada. Z przełożoną rozmawiałam, żeby w razie niemca mogła inaczej pracę zorganizować. od mojego wyjścia z pracy w pierwszej ciąży dużo się tam zmieniło, ale bardzo na mnie czekają i to miłe. Dostanę mniej stresującą działkę ze względu na ciąże, ale jak zapewnia mnie czeka na mnie z upragnieniem. i ja też z upragnieniem czekam. choć dziewczyny moje mówią że jak wrócę i sobie przypomnę to będę sybko się ewakułować chciała. mam plan przynajmniej 3 miesiące popracować, zeby przy sprawozdaniach pomóc. No trochę potrzebuję do ludzi iść i zorganizowac coś innego niż zmiana pieluchy i wizyta u lekarza albo piknik dla 4 dzieci.

Tyle u mnie. Wagowo +1 kg od najniższej wagi ale ogólnie do wagi sprzed ciąży -2 kg. Zobaczymy jak bedzie dalej. Zjadłabym wszystko, ale mogę tylko trchę- w sensie jem często ale małe porcje bo inaczej mam ciężkie momenty :)

  • Karampuk

    Karampuk

    27 października 2016, 18:27

    dobrze ze juz ze zdrowiem ok

  • aniaczeresnia

    aniaczeresnia

    25 października 2016, 22:16

    Trzymaj się i miłego powrotu do pracy! Też się cieszylam na pobyt między ludźmi, więc Cię rozumiem.

    • mania_zajadania

      mania_zajadania

      26 października 2016, 08:20

      To fajnie że nie tylko ja tak mam, bo jak patrze na niektóre kolezanki które poświęciły się dziecku to mi się czasem wydaje że jestem dziwna

  • klaudiaankakk

    klaudiaankakk

    25 października 2016, 11:33

    najgorsza jest choroba dziecka, walcz o siebie w międzyczasie bo warto :)

    • mania_zajadania

      mania_zajadania

      26 października 2016, 08:19

      No na szczęście wychodzimy na prostą- mam nadzieję.

  • Nattiaa

    Nattiaa

    25 października 2016, 11:30

    oj kochana współczuję Ci z całego serca!! Nie masz lekko :( Kobiety to silne istoty dasz sobie rade pozdrawiam :*

    • mania_zajadania

      mania_zajadania

      26 października 2016, 08:18

      Ja na prawdę nie mam co narzekać. Mąż mi dużo pomaga, akurat był poza domem ale pędził do nas jak mógł:) Ale to prawda że w nas kobietach jest siła. Już nie raz sobie to udowodniłam i teraz wiem, że duuuuzo mogę i dam rade:)