Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zabieganie. D: 7-10


Jak w tytule tydzień zabiegany, dieta pilnowana, kcal nie przekraczane, proste węgle zamieniane na złożone. Ilość posiłków zamiast 4 najczęściej 3. Śniadania późne.

Na obrzeżach mojego miasta jest Park Krajobrazowy, idealny na spacery i biegi. Biegać nie mogę a chodzić uwielbiam. We wtorek postanowiłam po odprowadzeniu syna do szkoły pospacerować tam. Zrobiłam dwa błędy, pierwszy to buty. Mam super amortyzujące, porządne buty do biegania, jeden mankament, że jak je zakładam po dłuższym nienoszeniu to obcierają z tyłu. Pomyślałam, że przecież one nie mogą mnie znów obetrzeć. Taa. Po 2 km, przy szkole syna w Żabce kupiłam chusteczki i plastry chusteczki zwinięte podniosły stopy, a plastry na bąble (2 km i bąble) ale ja twardziel przecież jestem, do parku kolejne 2 km, po parku ponad 6 km a powrót do domu - 4km to myślałam, że nie dojdę. Jak mnie bolały nogi... Nie mięśnie a stopy, pęcherze z tyłu i na małych palcach. Masakra. Byłam o krok od wezwania TAXI, ale z nie takimi pęcherzami nie takie kilometry robiłam - zaprawiona w boju jestem, więc się zaparłam i na własnych, obolałych stopach wróciłam do domu. Drugi błąd taktyczny to wzięłam ze sobą ukochaną lustrzankę z dodatkowym obiektywem, w specjalnej, profesjonalnej torbie - ile to cholerstwo waży, oj muszę poszukać plecaka specjalnego na aparat i obiektywy, mój powyginany kręgosłup będzie wdzięczny. Co do tego Parku to... 15 km spaceru i tylko 6 w parku, następnym razem podjadę autem, zostawię na parkingu i więcej km po parku pośmigam 😁

Środa też zabiegana plus rezonans, kolejny. Opis w ciągu dwóch tygodni. Czwartek dziś, podeszłam do pracy, musiałam coś załatwić, porozmawiałam z kolegami, posłuchałam plotek, też tych na mój temat 😁 potem szybko na USG (profilaktyczne piersi, w tym wieku, ten rozmiar hmm "G" wymaga corocznego przeglądu) potem z synem lekcja gry na instrumencie, i po południu wizyta u Ginekologa. 

Patrzę tak w mój kalendarz i nie mogę uwierzyć, jutro żadnych wizyt, badań, lekcji. NIC pusto. Hmm piątek, szykują się przed weekendowe porządki. Lubię sprzątać, jak dom pusty, nikt się nie kręci, jak wszyscy w domu to jakoś już gorzej. 

Jako plus bieganie z odkurzaczem i mopem po domu (a dom ma duży 😁 - ooo właśnie jutro policzę schody od pralni w piwnicy do pokoju gościnnego na poddaszu - ciekawe ile ich jest) spala więcej kcal niż marsz czy ćwiczenia na orbitreku. Czyli przyjemne z pożytecznym, dwa w jednym, hmm wymyśliłam nowy trend: spalanie przez sprzątanie.

A to dane liczbowe z ostatnich dni:

Poniedziałek:

  • kcal spalone aktywnie - 1564
  • kroki - 20 258

Wtorek:

  • kcal spalone aktywnie - 1061
  • kroki - 25 033

Środa:

  • kcal spalone aktywnie -883
  • kroki - 13 252

Czwartek:

  • kcal spalone aktywnie - 942
  • kroki - 16 419
  • ognik1958

    ognik1958

    23 września 2021, 20:56

    gratulki :)) kroczki extra... jest wynik tylko chudnąc wiem ze mięsnie wazą i ta wizualizacja twojej sylwetki to gorzej wygląda niż w realu ale zawsze warto walczyć i osiągnąć cel i przy nim pozostać czego ci życzę pozdro tomek ps. a może rolki fajna rzecz tylko ścieżka musi być gładka najlepiej asfalt