Spojrzałam w historię swoich pomiarow na Vitalii i załamka. Od lat jest tak samo. Dobijam do 65kg i zaczynam się odchudzać, schodzę do 61 a potem powoli do góry znów i tak non stop od początku 2013...Teraz udało mi się zejść poniżej 61, ważę się codziennie bo to mnie mobilizuje, żeby wieczorem nie jeść za dużo. Staram się jeść tak, żeby się najeść i nie przeginać, oraz nie podjadać między posiłkami. Mąż ostatnio pizzę zamówił - to było coś obrzydliwego tłuste blehh... Przynajmniej dla mnie, chłop twierdził, że przesadzam. Może się przyzwyczaiłam do lepszego odżywiania? Generalnie jem prawie wyłącznie domowe jedzenie, więc mam szansę odżywiać się zdrowo. Po diecie vitaliowej zmniejszyłam porcje. Może tym razem jest szansa utrzymać wagę?? Znów zaczęłam biegać 1-2 razy w tygodniu. Prz takiej ilości pracy i małym dziecku lekko nie jest znaleźć czas dla siebie. Od 1 idziemy z chłopem na siłkę. Trochę popracować nad sobą i samopoczuciem.
Barbie_girl
24 października 2017, 10:10Ja tam kocham pizze ;) Wlasnie w piatek bedzie bo wychodzimy na impreze ;D cala noc pozniej tancze i waga niggdzie nie idzie w gore hehe :)
Tetris
29 sierpnia 2017, 14:49Wahania wagi w granicach 5kg to jeszcze nie tragedia. Szczególnie, że jesteś dość wysoka:)
marcelowa
5 września 2017, 14:45Fakt, to nie jest jakaś duża wizualna różnica w ciuchach, ale w kostiumie kąpielowym to już widać że mogło by być lepiej jak jest na plusie te parę kilo więcej niż powinno.
angelisia69
29 sierpnia 2017, 14:30mysle ze sama sobie narzucasz takie bledne kolo i psychicznie przy kazdym zejsciu do 61 znowu tracisz kontrole bo mozg ci tak podpowiada.czas zmienic myslenie,przerwac zla passe i od 61 zaczac dzialac jeszcze mocniej ;-)
marcelowa
5 września 2017, 14:43Taki plan właśnie - jeść regularnie więc bez napadów głodu co o tyle dobrze działa, że wieczorem nie chcę zjeść wszystkiego co zobaczę. Póki co działa.