Prawie 2 miesiące temu pisałam ostatnio. Rytm i rygor jakiś sensowny żywieniowy sobie ustaliłam i trzymam się tego: Jem mniej, systematycznie 5x dziennie, zdrowo ale normalnie (jak pojawi się mielony na obiad to też zjem ale jeden mały i pół ziemniaka), nie podjadam między posiłkami, słodycze jem z rana, po powrocie do domu staram się ich unikać, kolację robię sobie lekką - humus lub pastę z fasoli czerwonej z waflami ryżowymi, dodatkowo unikam pszenicy i żółtego sera a wieczorem nie jem owoców. Wcześniej często wieczorami bolał mnie brzuch, teraz to się właściwie nie zdarza. Chyba owoce na wieczór mi szkodziły. w piątek się zdziwiłam bo na wadze pojawiło się 59,8 kg, myślałam, że chwilowe, a dziś nadal 59,8! Za dorosłego tyle nie ważyłam chyba nigdy :P Pewnie stresy związane z budową domu, ilość pracy jaką mam w biurze i w domu przyczyniły się częściowo do tego ale to na pewno miły efekt uboczny :) Nic to trzymajcie się!
agataweronika
25 października 2017, 12:23Super! Trzymaj tak dalej, aż zazdroszczę :)