Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Teraz to już po ślubie, ale w związku ze stanem błogiego spokoju i braku zbyt dużej ilości obowiązków parę centymetrów mi wróciło...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7414
Komentarzy: 70
Założony: 18 grudnia 2012
Ostatni wpis: 21 lutego 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marcelowa

kobieta, 39 lat, Gdynia

172 cm, 59.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 lutego 2022 , Komentarze (8)

Jak to jest:

7000kcal - to 1 kg tłuszczyku 

Jestem na diecie 26 dni, spadło mi 3,3kg, jem jakieś 1500kcal dziennie. No i jak przeliczyć te zgubione kilogramy na kcal i podzielić na dni diety to wychodzi mi ze dziennie jestem 880kcal na minusie. Jak zsumuje deficyt ze zjadanymi kaloriami to by mi wychodziło ze moje normalne zapotrzebowanie to aż 2380kcal… Bez sensu. Ja się bardzo mało ruszam ostatnio, bieganie po domu i te 30min na rowerku to wszystko. To nie możliwe żeby takie było moje zapotrzebowanie.  Albo jem dużo mniej niż mi się wydaje, albo połowa z tego co schudłam to woda chociaż te spadki są w miarę stabilne… co tu jest grane?

20 lutego 2022 , Komentarze (1)

Od paru lat waga stała tylko po to żeby walizki na niej ważyć :) mam dom z ogrodem, dzieci zwierzęta i sporo ruchu na codzień ale zimą, wiadomo, mniej. Przybyło mi pare kilo na ciuchach czułam. Nawet nie wiem jak była ostatnio moja norma wiec zabrałam się za siebie. Tylko aplikacja Fitatu 1500 kcal  i rowerek 30 min wieczorami przed tv. Tak od miesiąca. 3 kg w dół. Jeszcze 1-2 i będzie super bo zawsze jak sie odchudzam chce ważyć poniżej 60. Muszę przyznać ze po ciążach, karmieniu i ze względu na wiek figura sie zmienia i to mocno chociaż waga podobna. Natomiast nie widzę w tym nic złego mimo wszystko. Trochę mam wrażenie ze to już inny etap życia wiec inne ciało. 

25 października 2017 , Komentarze (1)

Prawie 2 miesiące temu pisałam ostatnio. Rytm i rygor jakiś sensowny żywieniowy sobie ustaliłam i trzymam się tego: Jem mniej, systematycznie 5x dziennie, zdrowo ale normalnie (jak pojawi się mielony na obiad to też zjem ale jeden mały i pół ziemniaka), nie podjadam między posiłkami, słodycze jem z rana, po powrocie do domu staram się ich unikać, kolację robię sobie lekką - humus lub pastę z fasoli czerwonej z waflami ryżowymi, dodatkowo unikam pszenicy i żółtego sera a wieczorem nie jem owoców. Wcześniej często wieczorami bolał mnie brzuch, teraz to się właściwie nie zdarza. Chyba owoce na wieczór mi szkodziły. w piątek się zdziwiłam bo na wadze pojawiło się 59,8 kg, myślałam, że chwilowe, a dziś nadal 59,8! Za dorosłego tyle nie ważyłam chyba nigdy :P Pewnie stresy związane z budową domu, ilość pracy jaką mam w biurze i w domu przyczyniły się częściowo do tego ale to na pewno miły efekt uboczny :) Nic to trzymajcie się!

29 sierpnia 2017 , Komentarze (5)

Spojrzałam w historię swoich pomiarow na Vitalii i załamka. Od lat jest tak samo. Dobijam do 65kg i zaczynam się odchudzać, schodzę do 61 a potem powoli do góry znów i tak non stop od początku 2013...Teraz udało mi się zejść poniżej 61, ważę się codziennie bo to mnie mobilizuje, żeby wieczorem nie jeść za dużo. Staram się jeść tak, żeby się najeść i nie przeginać, oraz nie podjadać między posiłkami. Mąż ostatnio pizzę zamówił - to było coś obrzydliwego tłuste blehh... Przynajmniej dla mnie, chłop twierdził, że przesadzam. Może się przyzwyczaiłam do lepszego odżywiania? Generalnie jem prawie wyłącznie domowe jedzenie, więc mam szansę odżywiać się zdrowo. Po diecie vitaliowej zmniejszyłam porcje. Może tym razem jest szansa utrzymać wagę?? Znów zaczęłam biegać 1-2 razy w tygodniu. Prz takiej ilości pracy i małym dziecku lekko nie jest znaleźć czas dla siebie. Od 1 idziemy z chłopem na siłkę. Trochę popracować nad sobą i samopoczuciem.  

21 listopada 2013 , Komentarze (5)

Czy też tak macie, że po wieczornym bieganiu następnego dnia rano ważycie ciut więcej niż w dzień biegania  a dwa dni po bieganiu waga mocno leci?

Za każdym razem tak mam. Zabawne, zastanawiam się po prostu, czy jest to od czegoś zależne  czy po prostu ja tak mam lub jest to przypadek. 

14 listopada 2013 , Skomentuj

Nie chce mi się... Dziś dla odmiany odechciewa mi się diety. Znalazłam fajny blog https://app.vitalia.pl/  Taaakie pyszności i w zasadzie nisko kaloryczne i zdrowe. Jak policzyłam na takie normalne odżywianie ok 1900 kcal to obiadek 400-500 kcal jest nawet za mały, a takie głównie na tym blogu są.

Nie wiem jak Wy ale ja ogólnie nie mam problemu ze zdrowym jedzeniem w ciągu dnia, poprawiły mi się nawyki po ostatniej Vitaliowej diecie - zmniejszyłam porcje, na długo zrezygnowałam z innych słodyczy niż gorzka czekolada, właściwie wyłącznie pełnoziarnistego pieczywa i makaronów używałam, ale dalej miałam problem z wieczornym podjadaniem przed TV, chociaż przez pewien czas jadłam  wafle ryżowe, chrupki błonnikowe albo owoce zamiast kanapek z serem. Rozregulowało mi się wszystko na przełomie lata i jesieni chyba, kiedy to w wierze ślubnych przygotowań i strasznego nawału pracy potrafiłam nie jeść cały dzień a po powrocie do domu wciągnąć całą paczkę mrożonych pierogów. 

Może to katowanie się restrykcyjną dietą ma sens chociaż taki (prócz schudnięcia), że na długo te nawyki zostają, żołądek się obkurcza i szybciej się człowiek najada mniejszą ilością jedzenia. 


13 listopada 2013 , Komentarze (1)

No w końcu waga poszła w dół! 61,9kg - jeee! 
 @ przyszła więc wszystko jakoś wróciło do normy, chociaż w weekend nie było super dietowo - dwie imprezy mieliśmy. 

Teraz już jakoś mi dieta nie przeszkadza. Jak mnie czymś pachnącym i okropnie kalorycznym mężuś kusi to kradnę mu gryza tego czegoś, smaczek jest a kalorii nie tak dużo jak bym miała pół pizzy zjeść, albo kanapkę z masłem i żółtym serkiem. 

Mam awaryjną gorzką czekoladę, której zjadam kostkę jak mnie pili ale przez 2,5 tygodnia zjadłam 4 okienka tylko - jak nigdy nie mam ciśnienia na czekoladę.

Jeszcze 1,5 tyg a potem trzeba będzie żyć dalej bez narzuconego jadłospisu -  to będzie trudne ale właśnie sposób z jednym gryzem jest całkiem obiecujący, bo przecież najsmaczniejszy jest ten pierwszy kęs więc po co jeść resztę!

8 listopada 2013 , Skomentuj

Wczoraj byłam u fryzjera pozbyć się zapuszczanych na ślub kłaków- w końcu! 

Waga mnie wyprowadza z równowagi - w zasadzie trzymam się jadłospisu, ilości jedzenia i kalorii, a waga w czwartek pokazała 63,1 (czyli 0,3kg więcej niż dzień wcześniej) a dziś między 62,6 a 62,9 tak migała sobie.. Zajebiście..  

Na razie nie zmieniam na paseczku wagi bo nie wiem o co z nią chodzi.

Odnoszę coraz silniejsze wrażenie, że te cyrki mogą być związane z odstawieniem tabletek i tym, że @ powinna do mnie wpaść już w czwartek a dalej jej nie widać. Podobno to normalne po odstawieniu, że tak się rozłazi cykl. Ponoć też waga rośnie przed @ od 1 do 4kg nawet, nie pamiętam jak to jest, bo łykałam hormony od 5 lat chyba, a wtedy mega łagodnie wszystko przebiega i nie ma się normalnych objawów w czasie cyklu. Wiec skoro na @ czekam a waga cyrki robi to może ma to wszystko sens. Mam nadzieje że szybko zacznie się i skończy  i będę mogła w miarę wiarygodnie określić swoją wagę.

Na razie staram się nie zrażać i czekam spokojnie. Jedziemy dziś z mężem do koleżanki na winko, to znaczy ja na winko czerwone wytrawne, a chłopisko pewnie na whisky albo piwo :)

5 listopada 2013 , Komentarze (3)

O ja... No i dalej to samo. Trochę waga jakby nie mogła się zdecydować skakała między 62,5 a 62,8 i zatrzymywała się na 62,8... Dietę trzymam, może nie liczę każdej jednej kalorii ale bez przesady 6szt m&m-sów chyba nie ma aż takiego wpływu, zwłaszcza, że jedne ma 4kcal. Poza tym biegałam wczoraj 30 min więc w ciągu dnia w spacerach i tym bieganiu spadło mi ok 400kcal. 

W ubiegłym miesiącu odstawiłam tabletki więc mój cykl powoli wraca do normy i to może z tego wynikać - owulacja, zatrzymywanie wody w 2 połowie cyklu. Dawno nie miałam z tym do czynienia tak na prawdę. Jeśli ta waga tak się trzyma z tego powodu to tym bardziej wolę się ważyć codziennie i wiedzieć co się ze mną dzieje i kiedy. 

4 listopada 2013 , Komentarze (3)

 W niedziele rano było nie źle bo 62,8kg. A dziś? Eh... Waga zaprotestowała i stanęła w miejscu. Nadal 62,8kg.. Odechciewa się jak take rzeczy człowiek w poniedziałek rano widzi. 

Wczoraj zjadłam kawałek ciasta ale strucla z jabłkiem więc nic straszliwie kalorycznego, zamiast 2 śniadania. 

Pójdę pobiegać po pracy jak nie będzie padało to mam nadzieje pomorze w jutrzejszym ważeniu.