Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Teraz to już po ślubie, ale w związku ze stanem błogiego spokoju i braku zbyt dużej ilości obowiązków parę centymetrów mi wróciło...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7439
Komentarzy: 70
Założony: 18 grudnia 2012
Ostatni wpis: 21 lutego 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marcelowa

kobieta, 39 lat, Gdynia

172 cm, 59.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 listopada 2013 , Skomentuj

Ale dziwnie.
Wczoraj rano ważyłam 62,4 kg - to akurat było dziwne bo dzień wcześniej na wadze było 63,3kg a dzis rano mam 63,1kg, ale za to z obwodów trochę spadło więc to jakieś cyrki związane z wodą chyba. No i wczoraj tak dziwnie jadłam bo o 10 śniadanie niecałe 300kcal, a potem dopiero o 16 zupa i pozostałe posiłki później. Może dlatego tak dziwnie z tą wagą.

Idę biegać póki co.

31 października 2013 , Skomentuj

Jakoś inaczej ta dieta wygląda niż poprzednio i nie wiem czy to źle czy dobrze.. 
Wczoraj na wadze było 63,6, a dziś 63,3kg - równo leci w dół zakładając że waga początkowa to było 64,2 a nie 64 jak wpisałam na czuja na początku. Przy poprzedniej diecie na początku waga mi spadała o 0,7 i 0,8kg dziennie a tu tak równo idzie po 0,3 każdego dnia. Poza tym pierwsze 3 dni mam za sobą czyli niby ten najgorszy moment początkowej fazy (przynajmniej do tej pory tak było) a ja właściwie tego nie czuję że jestem na diecie - głodna nie chodzę, a wczoraj wieczorem przebiegłam 6km bez żadnego problemu, nie odczuwam żadnego spadku energii, a myślałam, że będę mieć problem z tym dystansem. 

Oby tak dalej, ale wiem, że w połowie będzie gorzej słabiej z nastrojem. 

29 października 2013 , Skomentuj

No i lecę z dietką Vitaliową, a że na początku zawsze waga fajnie leci w dół to się zważyłam na dobry początek dnia. 

Ale co można powiedzieć na początku odchudzania - zawsze na początku jest ok. Problemy zaczynają się później :) 

23 października 2013 , Skomentuj

No i wróciłam bo wagi trochę wróciło, a raczej centymetrów... Od poniedziałku zaczynam z Vitalią a póki co ograniczę wieczorne jedzenie i zacznę częściej biegać. 

To było tak, że do ślubu jakoś nie było dramatu, przed ślubem już nie miałam czasu na jedzenie, a po ślubie wyjazd all no i teraz popołudnia niczym nie zagospodarowane powodują trzaskanie drzwiami lodówki. No i pamiętam jakie luźne bywały spodnie pod koniec diety... Eh. 

Dziwne jet że zawsze na zimę przychodzi mi pomysł na odchudzanie :) 

3 lutego 2013 , Komentarze (1)

W piątek na kolacje jednak był kawałek pizzy, bo pracy było więcej niż zakładał mój chłop więc niestety nigdzie nie poszliśmy :/ W sobotę trochę sprzątania, dieta i podjadanie rodzynek, a wieczorem wyjście na drinka z chłopem i kolegą. Trzy te driny było, ale za to obiadokolacji nie było. Dziś natomiast było przepisowe śniadanie i drugie śniadanie przed wyjściem do kościoła a po kościele obiadek u mamy... Zupa, drugie danie, i deser w postaci faworków i drożdżówki, wszystko popite 3 lampkami wina wytrawnego. Zupę tylko zjadłam w danej przez mamę ilości, resztę ograniczałam. Mimo to jak policzyłam wyszło mi ponad 1000kcal! więc teraz leżę objedzona na kanapie no i więcej nie zjem dzisiaj nawet gdybym chciała. W sumie razem to nie przekroczyłam dziś 1500kcal.

Ogólnie dziś rano nadal było na wadze 61,3kg więc bardzo dobrze.

No i wczoraj mój chłop krzykną rano "O rany, faktycznie masz mniejszy tyłek!" To było prze zabawne, no i szczere, zwłaszcza, że później zaczął się tłumaczyć, że poprzedni też był niczego sobie :P

1 lutego 2013 , Komentarze (3)

No, 61,3kg! Juz jestem zadowolona :) Dzien jakos szybko mina, a wieczorkiem idziemy z chlopem na kolacyjke. W ramach relaksu i zasluzonej odrobiny luksusu. Jeszcze tylko musze pojechac do pracy nr 2 na chwile i weekend pelną gębą! Od jutra moim zadaniem na nastepne 6 miesiecy bedzie nie przytyć, bo mimo tego, ze chuda nie jestem to nie chce wazyc mniej niz te 61kg

31 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Nigdy tak długo diety nie trzymałam! Zawsze przy pierwszym załamaniu i zjedzeniu czegoś nadprogramowego dawałam sobie spokój z dietą. Tym razem jest inaczej, dlatego po mimo okienka czekolady albo lampki wina nadal liczę kalorie i trzymam się jadłospisu. 

Wczoraj rano nadal było 62,5 kg a dziś już jest 61,8 kg  więc jakimś cudem waga znów zaczęła spadać. Jeee!

29 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Mam nadzieje, że to przez @ ale przybyło mi 0,4kg od piątku no i teraz mam 62,5kg... Buuuu... Przyznaje, że niedzielę miałam słabą pod kątem diety, ale też dużo ruchu, więc 0,4 na plusie to przesada. Wczoraj trzymałam się diety, dziś trochę ją przycinam jeszcze, więc mam nadzieje, że do piątkowego ważenia będzie 61,5kg ...  
Poza tym wycieczka do ZUS, praca, spotkanie zarządu wspólnoty i takie tam... Może chłopa na spacer wyciągnę wieczorem?

28 stycznia 2013 , Komentarze (1)

Ale zaległości sobie narobiła..
Więc w weekend nie było najlepiej z dietą, same wyjścia i jeszcze @ więc jeść mi się chciało strasznie. W niedziele byłam na sportach zimowych więc ruchu miałam bardzo dużo, trochę z tego wszystkiego nieplanowanego spaliłam, niestety po nartach był obiad u teściowej i nie chcąc robić cyrku zjadałam grzecznie ale nie wszystko. Dziś się nie ważyłam bo z @ i po weekendzie to trochę nie miałam na to ochoty, ale od dziś znów trzymam dietę na 102! Zwłaszcza, że teraz mam na 1500kcal ustawioną dietę.
 Ostatni tydzień odchudzania ścisłego. Potem trzeba będzie to utrzymać. Ale dzięki diecie Vitalii widzę, że to nie jest jakieś mega trudne, bo większość posiłków proponowanych jest pyszna i to samo ale odrobinę więcej mogę jeść na co dzień. Nawet chłop mój wcinał te same obiady co ja  (tylko więcej) i baaardzo mu smakowało. Poza tym widzę, że liczą się proporcje- grzanka z wędliną i serem jest ok tak długo jak pieczywo jest razowe, wędlina drobiowa a sera jest 1/2 plasterka. 

25 stycznia 2013 , Skomentuj

Wczoraj walczyłam z różnymi sprawami więc nie było mnie w pracy. Nawet  nie miałam jak trzymać się diety bo latałam cały dzień po mieście. Zjadłam śniadanie i lunch wg rozpiski, a potem 2 kawałki pizzy (poszłyśmy z koleżanką w czasie tego całego zamieszania coś zjeść), no ale potem już w ogóle nie jadłam, za to wieczorem wpadła inna koleżanka i z nią trochę wina wypiłam. Ponieważ całodzienna bieganina dała mi prawie 500 spalonych kcal to nie miałam jakichś większych wyrzutów sumienia związanych z niedozwolonymi produktami. Po mimo dnia wczorajszego i @ i tak mam mniej niż wczoraj na wadze, czyli 62,1 kg tj 0,1 kg mniej. Nie wiele ale do przodu!

Na przyszły tydzień zmniejszyłam sobie tempo chudnięcia do 0,6 kg tygodniowo, mam nadzieje, że to pozwoli mi ustabilizować wagę i powoli zwiększyć ilość zjadanych kcal.