Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Teraz to już po ślubie, ale w związku ze stanem błogiego spokoju i braku zbyt dużej ilości obowiązków parę centymetrów mi wróciło...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7517
Komentarzy: 70
Założony: 18 grudnia 2012
Ostatni wpis: 21 lutego 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marcelowa

kobieta, 39 lat, Gdynia

172 cm, 59.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Mój organizm wszczął bunt chyba. Zbliżam się do mojej normalnej wagi 62 kg i może to dlatego bo wczoraj po południu byłam strasznie głodna, aż mi słabo było, nawet po przekąsce i bardzo mi się chciało czekolady (zjadłam kostkę). Może to być też spowodowane zbliżającą się @ albo jednym i drugim. Dziś to samo- myślałam, że do roboty się nie dowlokę taka z sił opadła była... Nie fajne.

22 stycznia 2013 , Komentarze (10)


O, udało się! Nie jestem to ja tylko model mojej sukienki :)

Kiecka ma taki fason że niesamowicie podkreśla figurę.

22 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Podobno wczoraj był najbardziej depresyjny dzień roku- blue monday, dlatego wieczorną przekąskę zamieniłam na mniejszą i wypiłam do niej lampkę wina :) Każda wymówka jest dobra :D

Dziś na wadze troszkę mniej 62,5kg. Mam trzy dni do oficjalnego ważenia, na pozbycie się 0,5kg, żeby trzymać się założeń diety vitaliowej. 

A jeszcze jedna sprawa: Pojawiłam się tu, żeby się doprowadzić do porządku przed tegorocznym ślubem i przed zakupem sukni ślubnej- wiecie, trzeba zdjąć miarę. Na szczęście tydzień temu trafiłam na model z salonu, w moim rozmiarze i tą suknię ostatecznie kupiłam. Wisi sobie w salonie i czeka na wrzesień. Ostateczne dopasowanie będzie na 1,5 miesiąca przed ślubem, więc nawet jak schudnę nic się nie stanie. Poza tym to moje chudnięcie nie będzie aż takie drastyczne, a na szczuplejszym ciele zawsze lepiej będzie wyglądała suknia. 

21 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Wczoraj zjadłam mniej niż miała, ale wieczorem tak mi ściskało żołądek, że aż szybciej poszłam spać.

Dziś rano waga szalała, a więc nie wiem dokładnie ile ważę. Raz pokazywała 63 kg a raz 62,7 kg. To 62,7 by mnie urządzało nawet...  Poczekam do jutra z wpisaniem wagi na pasek. 

Na ten tydzień mam znacznie sympatyczniejszy jadłospis: codziennie zupka z kurczakiem na lunch do pracy (lubię zupy, zwłaszcza o tej porze roku), rano jogurcik z jakimiś płatkami- czyli to co dla mnie istotne jest! Dziś na obiadokolacje mam makaron z pieczarkami- co za radocha! Tak lubię makaron!

20 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Poszalałam na wczorajszej imprezie. Mam nadzieje, że waga przez to nie wzrośnie.. Przed impreza zjadłam może 500kcal, na imprezie zjadłam 2 kawałki pizzy, 4 kanapeczki i 3 babeczki czekoladowe no i wypiłam kilka drinków. W sumie z samej imprezy to pewnie było z 1500kcal-masakra! Ale dziś zjadłam mniej o 200kcal jak na razie i zrobiłam sobie godzinny spacer spalając 300kcal, teraz męczę zupę którą mam w jadłospisie na obiad. Może uda mi sie jakoś zniwelować wpływ nadprogramowych kcal przez wczorajsze przedimprezowe i dzisiejsze oszczędzanie i spalanie kcal.

19 stycznia 2013 , Skomentuj

Na potwierdzenie moich wczorajszych spostrzeżeń informuję, ze dziś moja waga wynosi 62,8 kg czyli o 0,5 kg mniej niz wczoraj. 0,2 kg może schudłam w ciągu dnia, ale te 0,3 kg to woda! No nic, dzisiaj impreza-wypije pare drinkow i zjem cos nie do końca dietetycznego, ale pooszczedzam kalorie w ciągu dnia żeby nie przegiac za bardzo wieczorem. 

Miłej soboty wszystkim!

18 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Ale wtopa. Późno wczoraj wróciłam i miała do zjedzenia jeszcze szybką zupę pomidorową. Niestety zamiast 1/3 lub nawet połowy kostki rosołowej wrzuciłam całą na 0,5l wody. W połowie talerza połapałam się,że chyba za słona ta zupa i pewnie będzie cyrk z wagą rano bo wodę zatrzymam... No i tak właśnie było. Po mimo trzymania diety dziś rano miałam 0,3kg więcej niż wczoraj. Woda- wiadomo, ale teraz widzę jaki niesamowity wpływ ma sól na wagę! 
Gdybym ważyła się raz w tygodniu to bym tego nie wiedziała i bym miała doła, że po mimo trzymania diety i ruchu waga nie spadła, a tak jestem spokojniejsza i dowiedziałam się czego mam unikać! Dodatkowo znalazłam miejsca gdzie widać tą wodę- mam większy niż wczoraj obwód bicepsa i ciut więcej w udach. Ha!

17 stycznia 2013 , Komentarze (1)

Połowa kg do zrzucenia za mną, rano na wadze było 63,0, mam nadzieje że do jutra to się utrzyma. W końcu jutro oficjalne ważenie i powinno być te 63kg właśnie.
Jak już schudnę do 61kg, to potem ten 1 kg wolniej postaram się zrzucić. I będę się ważyła codziennie, żeby znów nie przeoczyć nieoczekiwanego wzrostu wagi.

Nie chce mi się już nic, a tyle mam dziś do zrobienia po robocie. Wrócę do domu ok 19 dopiero :/ bleee...

Mój chłop też coś narzeka na swoją figurę ostatnio więc skończy się jedzenie słodyczy w domu no i jakaś dodatkowa mobilizacja do trzymania dalej diety. 

16 stycznia 2013 , Skomentuj

Jakoś miną mi ten 9 dzień, nastrój miałam ciut lepszy niż w poniedziałek, ale bez szału. Masa pracy i cały czas mi zimno było.
Dziś waga pokazała 0,2kg mniej, więc mam teraz 63,4kg dobrze że leci ta waga po troszku bo jakaś motywacja jest żeby kontynuować. W sumie od początku spadło mi po 2 cm w pasie, w brzuchu, w biodrach i 1cm w udkach. 
Staram się wyrobić w sobie takie myślenie o wyłącznie małych porcjach jedzenia, o tym że nimi się najada człowiek i nie musi pochłaniać wielkiego talerza, nie pół pizzy tylko jeden kawałek itd. No i kolejna sprawa to słodycze- tego też muszę się nauczyć, że jak już zjem kawałek ciasta to w ramach posiłku a nie dodatkowo.
 Myślę że te dwie sprawy będą najważniejsze w utrzymaniu wagi jak już zejdę do tych 60-61 kg. 

14 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Odrobinę rozczarował mnie nowy jadłospis, wiec nie specjalnie zadowolona zaczynam ten tydzień. Poprzedni był bardzo po mojemu ułożony- nie wiele różnił się od tego co i kiedy normalnie jem- zasadnicza różnicą była ilość i kaloryczność dań. Ten tydzień rozwala moje przyzwyczajenia - nabiał wieczorem na śniadanie wędlina, na żadną z obiadokolacji nie mam mięsa, a jedyny lunch z mięsem musiałam wymienić, bo był za bardzo złożony i mnóstwo  jedzenia bym zmarnowała przygotowując go raz. Trochę pozamieniałam i napisałam do pani dietetyk o co chodzi i ciągnę dalej- w końcu zapłaciłam za to.

Jakoś miną mi ten poniedziałek- paprykarz z kalafiora, papryki i pomidora był pyszny!
Rano się nie ważyłam, jutro mam nadzieje wyrobie przed pracą.