Po trzech tygodniach kiedy waga nie spadała a delikatnie krążyła wokół tej samej cyfry, dałam sobie spokój. Trzymałam się diety, jadłam max 1400 kcal a tu nic. Nadszedł ten wieczór kiedy to zła jak osa jadłam makaron konjac, który smakuje jak żyły powiedziałam sobie dość. Mogłabym jeść ten makaron nawet codziennie ale musiałyby być tego efekty. Od czwartku jem normalnie do 2000 kcal. Od dzisiaj założyłam sobie 1700 - 1800 kcal i codziennie aktywność fizyczna! Spróbuje tej metody minimum do końca tygodnia a jeżeli nie będzie efektów pomyślę o przejściu na jakąś dietę (Keto, Dukana, Post Dąbrowskiej - jeszcze nie wiem). Prawda jest taka, że od czwartku nic nie przytyłam a dzisiaj nawet zobaczyłam bardzo duży spadek -0,4. Zmniejszyłam wagę paskową 😁🥳 W KOŃCU jest 63 kg uffff
aska1277
22 lutego 2021, 18:22Gratuluję spadku
Margheritaa
22 lutego 2021, 18:42Po takim czasie to nie ma za bardzo czego ale dziękuję bardzo
aska1277
22 lutego 2021, 18:42Jest :) Pamiętaj każdy spadek przybliża do celu.
MizEatAlot
22 lutego 2021, 15:30Jestem wielką fanką postu Dąbrowskiej, ale pamiętaj, że to nie dieta. Stosuje się go tylko z powodów zdrowotnych, jako mniejsze zło, a to że kg lecą to efekt uboczny, i tak za chwilę wracają.
Margheritaa
22 lutego 2021, 15:34Zdaje sobie sprawę, w sumie chyba na post się nie zdecyduję bo chodzę na siłownię i potrzebuje białka
MizEatAlot
22 lutego 2021, 16:50Może w takim razie keto byłaby dla Ciebie rozwiązaniem?
Margheritaa
22 lutego 2021, 16:52Keto mnie trochę przeraża bo dużo się słyszy o skutkach ubocznych. Na razie liczę że waga będzie spadać bez stosowania specjalnej diety. Martwić się będę tak od piątku :)
matka.desperatka
22 lutego 2021, 09:39Ja miałam tak samo. Dopiero jak zwiększyłam kaloryczność to waga zaczęła spadać. A te Twoje 1400 to wydaje się tak niewiele.