Codziennie jak wstaje rano widze za oknem cudowne slonce(wlasciwie to dopiero jka wracam z biegania to je widze:)) i az chce sie czlowieki zyc i odchudzac...
niemniej jednak moja beznadziejnie beznadziejna slaba silna wola doprowadza mnie do szalenstwa...oczwysicie staram sie jka moge trzymac ja na wodzy i przez ostatnie kilka dni udawalo sie znakomicie do dzisiaj...ja nie wiem tez tak macie, ze nawet jak nie odczuwacie potrzeby zjedzenia czegos slodkiego, a takowa pokusa czai sie w domu to siegacie po to mimo wszsytko??? otorz ze mna dzisiaj tak bylo, przez dwa dni potrafilam sie uporac z tym, a dzis bach pochlonelam kilka czekoladek i do tego moje ulubione lody mietowe z czekolada ...zla jestem na siebie no ale co mialam zrobic jako biedna istota w obliczu tych wszystkich pysznosci...no ale powiedzialam sobie ze jutro juz nie zrobi takiej glupoty zaspokoilam 'cieakowosc" wiec mam nadzieje, ze moj mozg jutro nie bedzie wariowal z tego powodu...:)
dobrej nocy wszystkim zycze;*