Właśnie mija siódmy tydzień. Ostatnie dwa tygodnie z dietą i ćwiczeniami na bakier. Ok, jeszcze 1,5 tygodnia temu poszłam na 5-kilometrowy spacer. I tyle. W tym tygodniu zero, null, nic; chyba, że liczyć chodzenie po schodach w pracy. Nie oszukujmy się, to nie jest wysiłek.
Mimo tego, że te dwa tygodnie praktycznie olałam, waga dziś pokazała 82,1. Czyli bilans tych dni to -0,5 kg. Myślałam, że będzie raczkowała w górę i miło się zaskoczyłam (chociaż kontrola w środę pokazała 83,0).
Powinnam jutro zamówić sukienki na wesele A. Będzie bal!