Miniony weekend można zliczyć do średnio udanych pod względem diety.
W piątek poszłam oddać krew waga u lekarza wskazała 66,4 oczywiście po śniadaniu itd. ogólnie P. dr pytała się w jaki sposób zgubiłam taką wagę bo osoba na zdjęciu w dowodzie nie jest w ogóle do mnie podobna (różnica w wadze ok 40 kg więc co się dziwić). Krew oddałam w ramach rekompensaty zjadłam czekoladę.... prawie całą sama!
Jeszcze w piątek pojechałam do mojego rodzinnego domu i w piątek ogólnie było ok pod wzg. diety i sobie nawet poćwiczyłam
Rano w sobotę waga wskazała 65 kg
W sobotę już nie ćwiczyłam ale cały dzień na nogach pod wzg. diety zaczęły się schody zawsze jak jestem w domu pozwalam sobie na więcej. Po prostu w domu jest za dużo smacznego, niezdrowego jedzenia.
Niedziela to już była masakra nie chciało mi się ćwiczyć zrobiłam tylko sqady i pośladki z Mel B. A dieta leżała zaczęło się niewinnie rano 3 kanapki z twarogiem i warzywami, później rosół, następnie udko kurczaka pieczone, później znów kanapki, a w międzyczasie rogaliki takie niewielkie ale chyba z 5 zjadłam
No cóż dziś jest poniedziałek i powoli muszę wracać na dobrą drogę.
Menu z dziś:
- 2 kanapki z wedliną i pomidorem
- jajecznica z 2 jajek i parówki, 2 kromki chleba i pomidor
-makaron z leczem (cukinia, cebula, pomidor, mięso kurczaka)
- sałatka (pekińska, ogórek, pomidor, kukurydza)
Dziś też zamierzam wrócić do ćwiczeń
trzymajcie za mnie kciuki :) Pozdrawiam :)
Aguilerra
22 lipca 2013, 19:20no nie ma opcji, pewnie że trzymamy :)
monissia
22 lipca 2013, 17:283mamy 3mamy! menu rewelacja :)
Taidaa
22 lipca 2013, 16:38Trzymamy kciuki za Ciebie.