Dzisiaj pierwszym sukcesem był fakt, że siedząc na sklepie piekarniczo-cukierniczym, otoczona ciastami, ciasteczkami, zapachami nie skusiłam się na kawałek, a to był już codzienny rytuał. Oczywiście nie mam zamiaru się katować i kiedyś tam nie spróbować-szczególnie jakiejś nowości. Ale póki co jestem na odwyku i muszę na jakiś czas odstawić ciasta. Chociaż czasami czuję się jak alkoholik w zakładzie gorzelniczym. Pokus jest dużo, ale nie może ciasteczko decydować o moim życiu.
Drugi sukces to jest to, że nie weszłam z rana na wagę. Będę się ważyć raz w tygodniu, bo waga też działała na mnie niekorzystnie. Kiedy widziałam spadek to sobie folgowałam, kiedy nie było mi smutno. A co zjadłam ?
5 00 kawa z mleczkiem-niestety nic nie umiem przełknąć
8 00 sałatka z ogórka, rzodkiewki i serek ziarnisty do tego kromka razowego chleba orkiszowego
10 30 jabłko
11 00 resztę sałatki i kromka orkiszu
13 00 actimel
14 30 rosół z warzywami i paroma wpadniętymi przez pomyłkę makaronami, uduszone szparagi 1 mały ziemniak z wody i kawałek mięsa z królika, kompot z brzoskwini
Popołudniu robiłam sałatkę z makreli to troszkę jej spróbowałam.
16 00 kawa mała z mleczkiem
O 17 poszłam na grupę wsparcia, którą prowadzę w naszym kościele.
Po 19 00 czułam już głód, za długą miałam przerwę po obiedzie. I normalnie w moich napadach głodu lecę na dół do sklepu zjeść jakieś ciasto, albo drożdżówkę. Ale zjadłam miseczkę zupy mleczno-dyniowej na płatkach owsianych z 2 cienkimi kromeczkami orkiszu z masełkiem. Wiem, wiem, może troszeczkę za dużo, ale i tak super, że to nie było ciasto, batoniki, drożdżówka, tylko zdrowe jedzenie.
Jutro chcę poćwiczyć na jakimś sprzęcie sportowym.
piekna.i.mloda
26 listopada 2012, 19:42mnie tez ciezko jest ze slodyczami, ktore uwielbiam :)) ale staram sie byc dzielna i za Ciebie tez kciuki trzymam :)