Dzisiaj zobaczyłam u siebie psychiczne uzależnienie od jedzenia. Wróciłam po 20 do domu. Mój organizm nie odczuwał zupełnie głodu. Ale mózg już rozmyślał co by tu zjeść. I jak ciele prowadzone na rzeź poszłam po pop-corn. Mózg rozmarzył się nad smakiem tego specyfiku. A tu zaskoczenie. To nie było to. Zjadłam parę, w poszukiwaniu tego smaku i niestety resztę wyrzuciłam. Nie smakowało mi. Ale zamiast dać już sobie spokój, bo w końcu organizm nie chce jeść, to posmarowałam masłem graham z żurawiną, popiłam ciepłym mlekiem. I nie było tej smakowej satysfakcji co zawsze. Ale było poczucie winy, bo po co jadłam skoro nie byłam głodna. Ano jadłam bo jestem uzależniona i problem siedzi nie w żołądku, ale w mózgu.
Od świąt nie mogę dogonić paska, walczę i przegrywam, rano mam siły, dochodzę do popołudniowej kawy i koniec, poddaję się.
fantasia1983
24 kwietnia 2013, 22:36Wiem, niestety, co czujesz. Ale wszystko jest w naszej głowie, i uzależnienie i siła by je zwalczyć... Powodzenia!
ewela22.ewelina
24 kwietnia 2013, 22:32mam tak samo niestety.