Jak to jest sen zimowy Małgoś, to dlaczego taka wiecznie zziajana jestem?
Więc tak...
pobudka 6:10, kawa ,z psem na spacer, dzieci i mąż w samochód i jazda na uczelnie/
W trakcie okienka robię drobne zakupy, pędze do domu, gotuję obiad, wstawiam pranie , wyprowadzam psa i biegusiem po dzieci na drugi koniec miasta.
Później albo z powrotem do domciu, albo z powrotem na uczelnie, piszę konspekty, robię prezentacje i padam na pysk , po to, aby nastepnego ranka przeżyć "dzień świstaka".
Do tego mam praktyki w szkolnej świetlicy , a w piątki siedzę w Generali, gdzie powinnam kogoś ubezpieczyć :)
Powinnam......hehehe, tak jak powinnam stopić te zwały tłuszczu z mego brzucha i bioder, a tymczasem wciągam ptasie mleczko, chałwę i schabowe.
Niestety w takim biegu nie jestem w stanie racjonalnie się odżywiać.
Odkładam na lepszą okoliczność.
Poza tym jest mi strasznie smutno, bo moja koleżanka, która właśnie skończyła 40 lat ma raka jelita grubego i pisze takie przykre rzeczy :(
tygodnie mijają tak szybko. za szybko.
ile mam czasu. zastanawiam się, jak to będzie i czy będzie?
jeśli tunel, to czy ze światełkiem? a może nic, tylko wyjąca pustka.
czy się boje? myślę, ze nie bardziej niż wszyscy.
domykam sprawy, zbieram się, a może tylko chcę być gotowa.
pracuję nad tym. etap-akceptacja, chyba.
dziękuję, że dano mi szansę, by zrozumieć. chcę wierzyć, że BĘDZIE.
nie, to nie depresja, czy jakieś tam dołki. jest ok. zwyczajnie rozmyślam, jak przejść przez drzwi, zielone.
ile mam czasu. zastanawiam się, jak to będzie i czy będzie?
jeśli tunel, to czy ze światełkiem? a może nic, tylko wyjąca pustka.
czy się boje? myślę, ze nie bardziej niż wszyscy.
domykam sprawy, zbieram się, a może tylko chcę być gotowa.
pracuję nad tym. etap-akceptacja, chyba.
dziękuję, że dano mi szansę, by zrozumieć. chcę wierzyć, że BĘDZIE.
nie, to nie depresja, czy jakieś tam dołki. jest ok. zwyczajnie rozmyślam, jak przejść przez drzwi, zielone.
Prawda, że brzmi to przygnębiająco? :(
Eliza20
1 kwietnia 2011, 08:55nie wiem czy mnie jeszcze pamietasz "Ryczaca Czterdziestko":-) widze Kochana, jak ładnie wyglacie z mezem na zdjeciach a i dzieciatka jakie juz duze.Ściskam. Eliza
malgonia37
17 marca 2011, 23:28robot nie kobieta ! zaprogramowana idealnie ;))) pamiętaj o sobie w tym całym galimatiasie ! :) ...słowa Twojej koleżanki - smutne bardzo... Czytałam ostatnio blog - nagrodzony w tegorocznym plebiscycie Onetu - pisze go dziewczyna, która walczy z nieborakiem żołądka...tzn żołądka już nie ma, ale nieborak tak opornie z niego wyłaził, że ślady pozostawił gdzieniegdzie... Andzia (autorka pamiętnika) pisze bardzo optymistycznie, chociaż temat do takich nie należy... Myślę, że prowadzenie bloga pozwala jej na złapanie innej perspektywy myślowej, na nieco inne spojrzenie na chorobę, którą dzięki temu poniekąd bagatelizuje... Walczyć trzeba - sama wiesz o tym najlepiej :) buziaki :**
otulona
17 marca 2011, 22:41przyjrzałam się, Oliwka jest podobna do Twojego męża, a Patryczek do Ciebie:-) Jezu, jak ja kiedyś musiałam w takim biegu i jak ja się wtedy zmęczyłam... Za słaba jestem. Podziwiam Cię!
mmj61
17 marca 2011, 22:19Byłam kiedyś w szpitalu, na mojej sali byłam ja ze swoim POCHP i podejrzeniem czegoś tam w płucach i pięć dziewczyn ze zdiagnozowanym rakiem płuc, wszystkie wierzyły że będzie dobrze,.....przetrwały te najbardziej waleczne , tzn,przetrwały trzecią , czwartą , piątą chemię,wracały do szpitala jak do siebie do domu,całe szczęscie , że wykluczyli mi coś tam w płucach, więc nie wróciłam już do szpitala, a Pochp to żadna choroba,spokojnie można z tym żyć. Ubezpieczenia to ciężka praca , strasznie duża konkurencja na rynku, powiedz mi, co maja wspólnego ubezpieczenia z praktykami w swietlicy i z twoim kierunkiem studiów..., a wogóle to proszę pisz więcej, bardzo lubię cię czytać.Pozdrawiam MMJ
malicka5
17 marca 2011, 21:53Masz rację, brzmi przygnębiająco. Przerażają mnie sytuacje, w których jestem bezsilna.
ToJaMajka
17 marca 2011, 20:49Ależ dzieci Wam porosły!