Jak na prawdziwa meteopatke przystało cała jestem do dupy.
Wczoraj wieczorem co prawda odstresowałam sie przy piwku i sałatce z koleżankami, ale ostatecznie dzień sie skończył na minusie energetycznym w związku z nieporozumieniem z moja najstarsza córka.
Nawet nie mam siły pisać w czym rzecz, bo nie mam ochoty do tego wracać.
Dzis rano znów wstałam cała na nie i resztą sily woli zmusiłam do wyjscia z domu na spotkanie w klubie amazonek. Nawet stojąc na przystanku tramwajowym miałam chwilke zawahania czy przypadkiem nie wrócic do domu.
Dobrze sie stało, że jednak dotarłam na miejsce, bo poćwiczyłam sobie, pogadałam i nawet załapałam sie na masaż .
Wydzielily mi sie takie endorfinki, że ze szczęścia i własnej głupoty uroniłam łezke w trakcie ćwiczeń hehehe.
Ot i taka teraz jestem niestabilna emocjonalnie. :))
sikoram3
22 stycznia 2009, 19:40czasem trzeba nad soba ,kilka lez upuscic.Pozdrawiam.
stellabella
22 stycznia 2009, 10:41aha i zaglądnij czasem na forum bo bez Ciebie to już nie to-jakoś tak pusto bez "szefowej"
stellabella
22 stycznia 2009, 10:39Masz rację-chyba zacznę pisać co tylko mi na myśl przyjdzie bo to mobilizuje żeby czasem coś na temat mieć do napisania.A ja jakoś tak wszystko odpuściłam i teraz chcę wrócić.pozdrawiam :) i dużo słońca życzę i uśmiechu
megi62
21 stycznia 2009, 22:31Mariolciu mądre powiedzenie mówi że "małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci duży kłopot" i tak to się ten świat się kręci wokół nich, ale ogólnie -jest cudownie być matką i ty dobrze o tym wiesz a to tylko taki mały dołeczek - bo ty na razie masz wyostrzone postrzeganie. Pozdrawiam i nie daj się kobitko a z pracą masz rację jak się człek wypalił to trza uciekać.
ewikab
21 stycznia 2009, 21:44płacz kiedy chcesz i śmiej się kiedy masz ochotę - z uczuć składa się życie :)))
kilarka2
21 stycznia 2009, 19:46wiesz Mariolka, ja w zeszłym roku miałam na początku tyle na głowie, nie bardzo miałam czas zatrzymać się i zastanowić. Czasem popłakałam, ale szybko musiałam zbierać się w całość i iść dalej. I wiesz kiedy mi puściło? jak mi dali na sali operacyjnej środki rozluźniające przed operacją. Jak już dostałam ten zastrzyk w kręgosłup i cholera wie co jeszcze. Popłakałam się w tym momencie i przepłakałam praktycznie całą operację - bo mi puściły te nerwy, które trzymałam przez poprzednie tygodnie doskonale na wodzy... czyli wszystko z nas prędzej czy później wyłazi, nie ma sensu tego na siłę hamować :) ściskam mocno.
walc65
21 stycznia 2009, 19:41a jaka ja przez tą klimę jestem niestabilna . w ciągu dnia mam 4-5 stany emocjonalne . najgorszy jest pod tytułem -"a na cholerę mi to wszystko potrzebne!!!| Pozdrawiam
otulona
21 stycznia 2009, 17:51Łezka szczęścia i mnie się dziś przytrafiła przy czytaniu...Dostałam tyle wiadomości i serca, że wróciła mi wiara i chęć do życia! Posyłam Tobie pocztą zwrotną tonę dobra...
magdast
21 stycznia 2009, 16:46...od razu niestabilna kiedyś byłaś rozważna teraz jesteś i rozważna i romantycczna...