Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trzeci.

mariusz kurcze...taak znikasz po angielsku bez wytłumaczenia hmm to trochę dziwnie już myśleliśmy że zginąłeś czy cie zamkneli normalnie to pisze się chociaż jedno zdanie że się robi urlop od vitalki lub że wymiekasz i schodzisz i a ty nic tak jednego dnia przepadłeś w końcu chyba jesteś odpowiedzialny,masz rodzinę i szanowany wolny zawód a tu niestety taki blamaż jak te szczubaki meteory co to namieszają i znikają na zawsze i śladu już po nich nie ma Przynajmniej dobrze ze jesteś no ale cię cosik przegoniłem w tej stabilizacji a jestem wyższy od ciebie o 6 cm Sobota,niedziela robie z rańca te 20 km z kijami lub 35 km na rowerku no i siłowe cwiczenia codziennie po godzince i trzymam wage już od roku tak tak opanowałem trudną sztukę utrzymania jej bez efektu jojo co ciebie dopiero czeka .Końcówka jest trudna bo można bez białeczka spalać sobie mięśnie które z takim trudem się buduje .Nie dopuszczam do wiekszych wpadek wazę się codziennie i jak przybędzie mi z pół kg to robię sobie wycisk za wszystko wróci Najlepiej na wsi gdzie mogę się zająć zbijanie wagi przez cały dzień bo to i marsze z kijami ze 20 km z rana i pływanie 2x po 1,4 km no i tenis i spacery -można i to wszystko jak na jeden dzień daje efekcik -pozdro

A pierwszy raz słyszę o tych dniach krytycznych.:P Ja dziś zaliczyłam basen.:D Ale forma spadła...kiedyś robiłam 40 długości z maleńkimi przerwami, a teraz po 2 długościach zonk...fakt, że basen długi, ale to nic nie tłumaczy.;D

Eeee tam nie pierdol chlopie trzeci dzien czy miesiac nie daj sie przecierz trza byc twardym a nie mietkim :)