11 km w 62 min - zjarałam ok 400 kcal
Z konia zeszłam bez pomocy ale nie dzięki grawitacji lecz o własnych siłach
Tętno nie szalało
....czyli co ?
można
pewnie, jak się chce
Najlepszy jest moment po 30 min gdy zamykam oczy i wyobrażam sobie zbierającą się pod konikiem kałużę tłuszczu.
A że wyobraźnia moja przewyższa gabaryty mojego ciała o jakieś 100000 %, więc było tego dużo.
Dobrze, że sprzątania tego świństwa sobie już nie wyobrażałam , bo sama myśl by mnie zmęczyła.
Tak w ogóle to nasze myśli, wyobraźnia to niesamowita broń.
Trochę się naczytałam na ten temat i przyznam szczerze wielu wskazówek używam na co dzień.
W nagrodę za wyczyn jadę dziś ze znajomymi " Poleczkami" na zakupy.A co tam......
Nie mam pomysłu na obiad ale mam ugotowane 2 jaja i trochę sałaty i selera w lodówce więc trochu inwencji i coś pokombinuję.
grazia66
7 maja 2012, 15:12zazdrtoszczę "wizualizacji", na mnie to niestety nie działa :( a na jakim koniu jeździsz ? mechanicznym czy może żywym koniku ? to pierwsze szalenie praktyczne i łatwo dostępne, to drugie za to daje więcej wrażeń wzrokowych ;) tak czy owak ważne że działa :) pozdrawiam :)
azi74
7 maja 2012, 11:54Twoim mechanicznym koniem jest rower ,czy orbitrek ? Ja chodzę na siłownię i korzystał z jednego i drugiego ,a ostatnio staram się okiełznac WEVE - chyba tak to się pisze :) TO jest dobiero czad maszyna !!! Max wytrzymałam na nim 45 minut i w tym czasie poszło 700 kcl !!! Na pozostałych sprzętach jest to niemożliwe ! Ja paliłam od 16 roku zycia i rzucałam wielokrotnie jednak nigdy tak spektakularnie czyli z dnia na dzień ,bez plastrów ,tabletek i innych technik !