Z rana poczytałam wasze wpisy, podładowałam kumkumator i....
zaliczyłam 11,6km
65 min
i najważniejsze spaliłam 400kcal.
Dałam dziś czadu z oporem.
W trakcie " obciągnęłam ( ) pół litra wody hihihi
Na obiad mam rybkę - panierkę zdrapię , żeby nie było +czerwona kapustka z jabłkiem.
Potem się zobaczy co dalej.
Że też nie chce mi się ćwiczyć - cholercia - jak czytam o tych setkach zaliczonych brzuszków to mam ochotę się ugryźć w du.......
No przecież widzę, że bez tego się nie da , więc co zastosować rygor - zakaz kawy i fajek , czy po dobroci obiecać sobie jakiś ciuch?
Lubię, jak mnie nagradzają, więc chyba załatwię to po dobroci.
Jutro się ważę, nie liczę na jakieś rewelacje .
Zauważyłam ,że fizycznie świetnie się czuję, łapię figurę klepsydry a kilogramy, choć mobilizują nie są dla mnie w tej chwili najważniejsze.
Wczoraj usłyszałam piękne słowa od mojego samca alfa i uskrzydliło mnie.
Taki twardziel a potrafi mnie zaskoczyć niesamowicie romantycznym i ciepłym słowem.
Chyba wciąż jestem zakochana i nie osiągnęłam II etapu czyli kochania.
Zagmatwałam , to nic kto przerabiał ten stan to wie.
Popalę, poczytam ,dokończę 2 kawę.
Do później dziewczyny.Miłego dnia.
grazia66
14 maja 2012, 18:13widzę że dużo orbitkujesz, mało jesz więc wyniki jutrzejsze spoko ;) i pomyśl jak się zmotywowac do innych ćwiczeń, bo jak sama powiedziałaś schudniesz ogólnie, nabierzesz kondycji i figury ale sflaczenia i nawisy pozostaną ( więc trzeba coś z tym zrobić :)
azi74
14 maja 2012, 11:44Trzymam kciuki za jutrzejsze ważenie !