Dziś jakby lepiej. wstałam nastawiona że mam wszystko gdzieś i niech się dzieje co chce. W końcu dziś 13 i do tego piątek . I chyba pomogło. Robiłam po kolei to co musiałam a w wolnej chwili usiadłam przed laptokiem i grałam. A co, mamie też wolno.
Mąz sie po ostatnim moim wybuchu złości nie odzywa do mnie. Mam nadzieje że w końcu mu przejdzie. No może trochę pokrzyczałam ale mi ulżyło a po babskich pogaduchach z siostrą i mamą poczułam jak wszystko ze mnie spływa.
Ostatni znajoma przesłała mi link do MOTYLKA:
https://app.vitalia.pl/BksJPPMryJs
Ale oglądacie i słuchacie na własną odpowiedzialność. Niecenzuralne słowa ale jak idealnie oddają moje nastawienie do życia.
A odchudzanie? no cóż dziś dałam ciała i się obiadłam słodyczami. Fakt że poszłam potem na basen ale z takim podejściem o ja nie schudnę!!!!
ale przecież ja nie potrzebuję slodyczy i wcale one mi nie smakują
MagdaAnna
7 marca 2012, 21:29Trzeba się wziąć w garść i ruszać do przodu! Przynajmniej teoretycznie :D A jakiś mały słodyczek raz na czas przecież nie zaszkodzi :P Powodzenia!
eludek
13 stycznia 2012, 21:53Tak trzymaj! Tylko ten słodyczowy nawyk pora okiełznać (skąd ja znam ten ból?)