Witajcie:-( nie ma dziś powodu do dumy - wczoraj nagrzeszyłam. Tak dobrze mi szło aż tu nagle... sama nie wiem dlaczego chwilowy spadek motywacji czy co. Wczoraj był 7 dzień mojego dietkowania, od rana ok owsaneczka potem chlebek żytni jogurcik sałatka, pyszny obiad... a potem nadprogramowy banan, batonik i 2 jajaka czekoladowe a na dokładkę mały kebab w bułce na kolacje. No i oczywiście wyrzuty sumienia jak diabli, dopiero co suwaczek przesunęłam.
Jedyne co pociesza to że pierwszy raz zrobiłam wczoraj skalpel z Chodakowską tzn próbowałam bo za pierwszym razem cghyba nie doa się go zrobić w 100% co????
Czy tylko ja mam tak kiepską kondyche???? Łydki mnie dziś tak boląże chodzić nie moge - ale dobrze mi tak za te słodkości.
Myślę, że powodem mojego obrzarstwa było to że na obiad miałamm warzywa na patelnie z kawałkami kurczaka i kaszę jęczmnienną. Niewiele tego zjadłam choś było przepyszne i jakieś takie lekkie. Chyba ta mała ilość spowodowała że rzuciłam się a jedzenie. A może sie poprostu usprawiedliwiam....
No nic nie poddaje się i dziś od nowa dietka i ćwiczenia.
Wam również wytrwałośći życzę i miłego dnia!!!
angelisia69
17 kwietnia 2015, 14:08nie ma co szukac wymowek i usprawiedliwian,tylko na drugi raz do tego nie dopuscic.Wiecej wiary w siebie i swoje mozliwosci!!Bo skoro juz przechodzisz na zdrowszy tryb,to sie nie cofaj ale trwaj w nim ;-)