Dzień dzisiejszy zaliczony pozytywnie, ale na jakiś czas opuszczam Was laseczki :)) chcę trochę odpocząć od myślenia o kilogramach,czuje zmęczenie materiału.... a może ...20 stycznia mija rok od śmierci A. Mam wrażenie że robię wszystko żeby być czymś zajęta np. jedzenie słodyczy to ....przynosi ulgę ,ukojenie, zapomnienie, dobry nastrój lub odchudzam się i też jestem pochłonięta liczeniem kalori, myśleniem o odchudzaniu....wysiłek rower, pływanie też jest dobre na nie myślenie, wychodzę do pracy po 5 godz.(mam od 7do 15) ale jedę na 6,prosto po pracy basen i w domu jestem dopiero ok 19 i tak codziennie .We wszystkie soboty na ochotnika pracuje i basen.Muszę wewnętrznie osiągnąć spokój?? Nie wiem jak to nazwać.... ale chyba powoli mogę już myśleć i nie wariować.Pisze chaotycznie ale mam nadzieje że zrozumiałyście moje wypociny:) przed chwilą zważyłam się i jest 79,8 kg pasek zmienię i mam nadzieje wrócić z taką sama wagą do Was:)
czasik
23 kwietnia 2016, 09:27Jestem pod wrażeniem Twojej walki z samą sobą, swoimi uczuciami, słabościami i tym zwyczajnym życiem. Jestem pewna, że wyjdziesz z niej zwycięsko, bo tak naprawdę widać, że jesteś silną kobietą. Przytulam.
ewelinagryzlakwp.pl
29 lutego 2016, 13:00I jak tam kg.spadają ,ruch jest!!pozdrawiam!!!
irena.53
20 stycznia 2016, 20:10Witaj Marysiu ..... I dobrych chwil, albo I całego czasu dobrego, bez smutnych nastrojów... Poszukaj głęboko w sobie odnowy, równowagi.....no albo zwyczajnie modlitwa....jak wyprosisz wielka wiarę to znajdziesz sens w modlitwie....I ostoję .... Powiedz sobie Bog....albo nasuwa mi sie Jehowa (imię wolę wymawiać)jest po mojej stronie, cóż moze, mi uczynic człowiek" z Psalmu 118-tego werset 6.... Pozdrawiam Cie Marysiu....
EwaFit
15 stycznia 2016, 22:22Wiem, co czujesz. Doskonale odbieram każde zdanie które napisałaś...natłok myśli i chęć ich przytłumienia, jakimkolwiek sposobem, żeby ich nie było....W lipcu umarł mój tata, po 6 tygodniach od diagnozy że ma raka....do tej pory go opłakuję...Tak strasznie ciężko wrócić na zwykłe tory życia, ze świadomością, że teraz jest się samemu...Ale trzeba tak zrobić. Lukrecja na V napisała mi, że tata tak by chciał, żebym cieszyła się nadal, mimo że tak ciężko w to uwierzyć. Ale staram się. Wiem Marysiuzłota, że ciężko jest, i rozumiem Twoją decyzję o chwilowym opuszczeniu....trzeba poukładać myśli, zagłebić się, posluchać siebie, poplakać może, ale na pewno takie bycie ze sobą pomaga. Serdecznie tego życzę.