Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dłuuugi spacer


Ciężki weekend za mną. Sobota pod względem aktywności fizycznej chyba ok bo według mojego krokomierza przeszłam 20 km, ale jedzenie nie bardzo. Miałam iść z moim facetem tylko na zakupy, wiec zrobiłam sobie dwie ciemne bułki na 2 śniadanie i obiad miał być w domu, ale... zakupy się przedłużyły. Głodni jak nic, musiałam się podzielić swoim śniadaniem, bo tak, do maka jak weszliśmy tak śmierdzialo ze nieeee dziękuję, wychodzimy. Niedaleko znaleźliśmy  jakaś knajpkę z daniami z ryb, ale taka kolejka, że szybciej dojedziemy do domu. Wiec jedziemy do domu. Nie dojechalismy :) zahaczylismy o ZOO. No niestety, w Zoo same budki z niezdrowym żarciem. No ale co zrobić jak tu siły potrzeba? Frytki wpadły, małe. W ogóle mi nie smakowały. Żałuję, że zostawiłam jabłka w samochodzie;/ Summa summarum nachodzilam się okropnie.... w niedziele jeszcze nogi bolały ;) dzisiaj ruszam z ćwiczeniami i chyba to już szósty tydzień jak ćwiczę. Jest dobrze :)

PS. Trzy godziny łażenia a i tak kupiłam tylko szalik :))

  • AngeluSss18

    AngeluSss18

    26 sierpnia 2014, 23:34

    Szalik to i tak sporo ; P Wiem co mówię : P Ale ja to wolę juz załatwić wszystko od razu za jednym razem : ) I dlatego czasami chodzę troche dluzej i wiecej kupie ; pp

  • patih

    patih

    25 sierpnia 2014, 15:36

    mało jest budek ze zdrowym jedzeniem, niestety