Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś interesowałam się sportem, bardzo lubiłam biegać, grać w gry zespołowe. Niestety ni stąd ni zowąd zapał znikł. Pojawiły się słodycze, tłuste jedzenie i siedzący tryb życia. Odchudzać się chcę dla siebie, dla lepszego samopoczucia i wrócenia do dawnych nawyków.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6215
Komentarzy: 85
Założony: 25 lipca 2011
Ostatni wpis: 20 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Massie24

kobieta, 33 lat, Olsztyn

166 cm, 78.30 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

20 stycznia 2016 , Komentarze (9)

Chyba odnalazłam swoje ćwiczenia :) W sumie to powracam do nich. Żałuję, że zapomniałam o tych treningach na tak długo. A to wszystko przez ten boom na Chodakowską. Jak większość chciałam ćwiczyć Skalpele i inne jej treningi. I chociaż CHodakowską lubię to rzucam ją na jakiś czas. Teraz u mnie króluje Turbo Fire!! Energia niesamowita i mimo tego, ze się męczyłam próbowałam dawać z siebie wszystko! Muzyka super, trenerka świetnie motywuje. Żałuję, że jutro nie będę mogla ćwiczyć. No chyba, że wstanę o 4, ale to raczej nie będzie możliwe :)

Wrzucam część dzisiejszego jedzonka :)

Frytki z marchewki, selera i pietruszki

Ciasteczka owsiane na jutrzejsze II śniadanie :)

18 stycznia 2016 , Komentarze (3)

Cześć, często to ja nie piszę w pamiętniku. A miałam zacząć :D Codziennie wchodzę na Vitalię, codziennie przeglądam pamiętniki, ale siedzę cicho jak myszka. Trzeba to zmienić :)

Z dietą bywa różnie. Raz jest, raz jej nie ma. Kiedy nie mam za dużo na głowie to dni mijają super. Dieta, ćwiczenia, aż sie odchudzać chce. Teraz mam niestety nawał nauki, siedzę, uczę się i chyba nic z tego haha. Ten tydzień to zweryfikuje :D

Wczoraj urodził mi się bratanek :) Cieszę się bardzo, bo mam same dziewuchy. Posłałam do brata i bratowej prezent- kwiaty, małego króliczka i balon. Tylko jestem ciekawa czy balon będzie napełniony helem. Nie doczytałam (impreza)  No ale chyba taki prezent będzie ok?

Dzisiaj na śniadanie standardowo owsianka. Owoce mi się kończą, więc będzie tylko z bananem. Postaram sie dzisiaj lekko jeść. Trzeba mieć uspokojony żołądek na ten tydzień. 

Mam awokado, te małe. Ale skończyły mi sie banany, więc koktajlu nie zrobie. Ktoś może ma jakiś pomysł?


No i mam nowe cudo! Kindle Paperwhite 3. Uwielbiam, ubóstwiam. Czytam wszędzie, gdzie tylko sie da, aby tylko czasu nie tracić. Dzięki temu moja torba jest lżejsza, no i oczywiście portfel. E-booki są zwykle o połowę tańsze od książek. Mam go już jakiś czas i jakoś nie tęsknię "za zapachem" książek. Na Amazonie powinno być trochę więcej czasopism i książek polskich. Na pewno bym kupowała 
No i wielkim plusem Kindla jest to, ze bateria trzyma kilka tygodni. Ideollo

Nie ogarniam tych odwróconych zdjęć :)



:)

28 października 2015 , Komentarze (11)

Ogarniam się i ogarniam. Ale chyba już się ogarnęłam :D Waga ładnie spada, aktywność fiz. się pojawia. Biegam sobie :) Na endomondo mam ułożony plan treningowy i dzisiaj wychodzi mi test 12 minut. Jestem ciekawa jak mi pójdzie :)

Jedzeniowo super, skorzystałam z gotowego jadłospisu i jestem mega zadowolona! Planowanie posiłków to jest coś cudownego. Zero podjadania, zero zmartwień co zrobię na obiad, kolacje :D Polecam każdemu :D

A teraz trochę jedzenia :)

Sałata z jajkiem, pomidorem

Koktajl który zabieram ze sobą w drogę :D

Naleśniki gryczane z twarogiem

Kanapeczki ;) i jabłuszko

Koktajl truskawkowy

Łosoś, sałata i ziemniaki

Marchewka, jabłko, pietruszka i orzechy. Pycha!

Owsianka z kaki i chia

Owsianka na mleku kokosowym z winogronami i bananem

Poszukuję pojemniczka w którym mogłabym przewozić kremy, koktajle. Ktoś mógłby coś polecić? Ważne żeby nie ciekło                   :D

14 października 2015 , Komentarze (3)

:D

Muszę częściej pisać, bo wierze że pomoże mi to w jak najszybszym ogarnięciu się. Znaczy się, ogarnięta to ja w miarę jestem bo waga z tygodnia na tydzień spada, ale za to baaardzo powoli. A chciałabym szybciej :D Teraz to polegam tylko na diecie, która tak do końca nie jest idealna. Więc, podrasuje jedzenie, dołoze ćwiczenia  i powinno jakoś ruszyc. 

Chyba muszę wyciągnąć już kurtkę zimową, bo jest tak zimno, że wytrzymać sie nie da. A co będzie zimą hehehe. Nie no... myślę, ze to kwestia przyzwyczajenia :) Lecę dzisiaj jeszcze na lumpy, pozazdrościłam Cytrynowej kaszmirowego swetra i chciałabym też taki znaleźć ;)

NA obiad planuję pieczoną pierś z indyka. Jeszcze nie wiem jak ją zrobię, ale ważne że pomysl jest hehe :)

8 września 2015 , Komentarze (2)

Od poprzedniego wpisu, który był chyba 2 września ćwiczyłam tylko raz. Dzisiaj. 30 minut.  20 minut Mel B. i 10 minut biegania. Tak krótko ponieważ pogoda nie dopisuje. 10 minut popada, wyjdzie zaraz słońce i za chwile znowu pada. Dałam się nabrać pogodzie i oczywiście wyszlam. Na 10 minut haha 

Mój organizm posiada jakiś system obronny przed ćwiczeniami. Jak w głowie rodzi mi się myśl o ćwiczeniach to zaraz zaczyna boleć mnie brzuch, głowa, noga, palec, nos,... :PP

Z jedzeniem bywa różnie. Raz jest dobrze, raz jest źle. Staram się żeby dominowało to dobrze. Wczorajsze śniadanie, ostatnio moje ulubione

A na wadze -0,9 kg. Jest się z czego cieszyć :D

1 września 2015 , Komentarze (5)

Znowu zaczynam swoją walkę. Przez niecały rok schudłam 2 kg, a przez 3 miesiące przybyło mi 8!! Nie myślałam, że jest to możliwe. Wydawało mi się, że osoby piszące, że przytyły ileśtam kg w krótkim czasie przesadzają. Teraz sama tego doświadczyłam. Wakacje to nie był dla mnie dobry czas. Mam nadzieje, że wraz ze spadkiem temperatury moja waga również spadnie.  Aaaaa niech jesień i zima będzie dla nie dobra!! Muszę się w końcu postarać

21 marca 2015 , Komentarze (6)

No może nie tak całkiem bez tego glutenu. Po prostu go bardzo mocno ograniczyłam

Czuję się lepiej, brzuch nadal mnie pobolewa jednak rzadziej się to zdarza i z mniejszym nateżeniem bólu. Nie wiem, może to efekt placebo? W dodatku sporo schudłam. W pierwszym tygodniu poleciało 2,3 kg, a w drugim 0,4 kg. Przez te dwa tygodnie nie biegałam, bo "czasu mało", "noga mnie boli" i takie tam różne wymówki ;p Od poniedziałku dołącze bieganie. ZObaczymy jak to będzie :) 

Z mojej diety wykluczyłam głównie chleb, owsianke i wędliny. Pewnie jest tego więcej, ale nie mogę sobie przypomnieć. 
Napiszę tak szybko z pamięci co mniej więcej się u mnie przewijało w jadłospisie:
śniadanie: zaczęłam jeść kasze jaglaną z owocami (bardzo dobra), wypróbowałam również amarantus również z owocami, jak miałam więcej czasu to smażyłam sobie jajecznice z dwóch, trzech białek i żółtka z różnymi warzywami (brokuły, papryka, rzodkiewka, pomidor)
II śniadanie: tutaj lądowały na talerz wafle ryżowe (na etykiecie bez glutenu). Na wafle kładłam masło orzechowe które sama robiłam i różne owoce. Czasami robiłam twarożek z warzywami i tez kładłam na wafle. Na drugie sniadanie jadłam też owoce, sałatki owocowe, jakies serki wiejskie, jajka i pomidory. Oooo, soki i koktajle jeszcze :) warzywno-owocowe
Obiad: Ryby, piersi z kurczaka (bez panierki), warzywa na patelnie, mix sałat z różnymi warzywami, kasza (jaglana lub gryczana biała), robiłam też bigos bezglutenowy (w smaku taki sobie), wszelkie zupy
Podwieczorek: Ogólnie staram się owoce jeść tylko do pory obiadowej, więc na podwieczorki jadłam warzywa albo nabiał. Tutaj znowu wafle ryżowe (suchych nie jem, zawsze na nie coś położe), ogórki kiszone (tak bardzo lubie że jem je prawie codziennie), papryka, brokuły, pudding z chia, serki wiejskie
Kolacja: raczej to samo co na podiweczorek. Głównie warzywa i nabiał. Od czasu do czasu zjem zmniejszoną porcję z obiadu

Przez te dwa tygodnie ani na moment nie brakowało mi chleba. I to nie jest tak, że zmuszałam się żeby go nie jeść, po prostu nie odczuwałam potrzeby jedzenia go. Jak mi się zachce to zjem :)  Zadowolona jestem pod tym względem, że zaczęłam jeść więcej warzyw :D

Od przyszłego tygodnia zamierzam trochę pobawić się w jakieś pieczenie i bardziej wymyślne dania :D

PS. Wiem, że na temat diety bezglutenowej zdania są podzielone. Ja jednak musiałam sprawdzić na sobie. Nie rezygnuję całkowicie z glutenu, będę go z powrotem wprowadzać, jednak już w mniejszych ilościach :)

8 marca 2015 , Komentarze (5)

Co za cudowny dzień dzisiaj! Chyba nikt mi go nie popsuje. Wstałam z taką ogromną energią, że nie wiem sama co mam robić. Po południu chyba pójdę pobiegać. Miałam dzisiaj mieć przerwę, bo wczoraj biegałam i ćwiczyłam callanetics, no ale nie wytrzymam siedzieć w domu. Ewentualnie wybiorę się na spacer do lasu :D

Śniadanko u mnie było super. Pierwszy raz zjadłam kaszę jaglaną z owocami. W ogóle jem bardzo mało kaszy jaglanej, zawsze wychodzi mi gorzka. Ale moczyłam ją całą noc i wyszła elegancka. Może ktoś wie jak się robi kaszę jaglaną żeby nie była gorzka oprócz tego moczenia? Płukałam ją pod bieżącą wodą, ale też nic ;/

Owoce mrożone, jak jadłam wypaćkałam wszystko z gorącą kaszą i dało się zjeść :)

Robiłam dzisiaj tez sok. Miał być z buraka, selera, marchewki i jabłka, ale w ostatniej chwili zapragnęłam cytrusów. 

Z jednej pomarańczy i grejpfruta wyszło mi 300 ml soku. Nie jest źle ;)

No i co jest najważniejsze! Najgorszą pułapką dla mnie jest popołudniowa  kawka. Dzisiaj, mimo że dzień kobiet, nie dałam się. Naszykowałam orzechy i morele. O dziwno, mama i ciocia chętniej łapały moje przekąski niż ciasteczka które sobie kupiły :D

Mimo tego, że do końca dnia jeszcze daleko, wiem, że nic nie schrzanie i będę mogła pochwalić się kolejnym cudownym dniem, który przybliża mnie do osiągnięcia wymarzonej sylwetki. Pozdrawiam i ściskam! :D(kwiatek)


Z okazji Dnia Kobiet
Wszystkiego co najlepsze,
spełnienia marzeń
zadowolenia z siebie,
dużo szczęścia i uśmiechu
oraz wiele radości życiowej!

7 marca 2015 , Komentarze (12)

Eksperymentuję. Na szczęście na sobie. Postanowiłam, że przez tydzień, może dwa, będę żyć bez glutenu. Pełna zapału idę do sklepu ze zdrową żywnością. Mówię miłemu panu co kombinuje i ten mi wkłada do koszyka różności. I dzisiaj jest mój pierwszy dzień bez glutenu. Niestety, ten dzień rozpoczął się klapą! Po raz pierwszy ok X czasu nie jadłam na śniadanie owsianki. Kanapeczki sobie zrobiłam. Piękne

Chleb ohydny! Słodki strasznie. Jestem dwie godziny po śniadaniu, czuję się słabo. Myślę, że to może za dużo owoców i masła orzechowego. Ale gdzie tam! Nie pierwszy raz tak jem. No i patrze na skład tego chleba bezglutenowego. Katastrofa! Skrobia kukurydziana, cukier, glukoza, kilka E. Pochlastam się. Mam jeszcze mąkę do wypieku chleba. Jak ktoś się zna to proszę o pomoc. Mam nadzieje, że tragedii  w składzie nie będzie.
Skład: skrobia kukurydziana, mąka ryżowa, białko łubinu, dekstroza, błonnik roślinny (z jabłka), substancja zagęszczająca: hydroksypropylometyloceluloza, sól.

Mam nauczkę na przyszłość. Jak się za coś zabieram, to z głową. Z chęcią przyjmę propozycje ciekawych książek na ten temat :D

Dzisiaj trzeba wybiegać te nieszczęścia! :D

4 marca 2015 , Komentarze (4)

Wczoraj natrafiłam na książkę "Historia Wewnętrzna" Giulia Enders. Poleciałam do empiku i ją mam :D


Podtytuł wskazuje, że jest to książka o jelicie. Owszem, jelita pełnią tu główną rolę, lecz po spisie treści wnioskuję, że to książka o całym układnie pokarmowym. Jestem dopiero po pierwszym rozdziale, więc nic więcej nie mogę napisać na temat tej książki :)
Kupiłam ją ze względu na to, że zaczęłam się odchudzać, zdrowiej jeść, interesować się tym co jem. Od kilku lat mam problemy z żołądkiem? Jelitami? Nie wiem. U lekarza byłam, badania robiłam i nie wiem. Stres albo nieżyt żołądka i jelit. Lekarz nie wie i ja nie wiem. Książka zapowiada się super, jest napisana w prostym języku, więc taki medyczny laik jak ja wszystko zrozumie :)



Co do ćwiczeń. Wczoraj było super, rano zrobiłam Turbo Wyzwanie, a wieczorkiem pobiegałam. Dzisiaj bolą mnie nogi, więc zrobię chyba tylko jakiś pilates albo callanetics. Poza tym śnieg spadł i nie chce się wychodzić z domu ;)

Jedzeniowo ok, rano jak zwykle owsianka, później robiłam sok: buraki, seler naciowy, jabłka, marchew i trochę jarmużu.

Kolacja potreningowa :D nie wiem czy jest ok, mam nadzieje, że tak. Taką miskę zrobiłam sobie na dwa razy

Tydzień temu oddałam trencz do krawcowej. Kupiłam w tamtym roku, mimo że był za mały. Teraz jest ok, tylko ma jeden mankament. Ma bufki, które mi nie pasują. Kurcze, do odbioru mam go dopiero za tydzień, nie miałam pojęcia, że to tak długo trwa. Z jednej strony dobrze, że spadł śnieg. Nie będę się denerwować, że tak długo krawcowa robi mi ten płaszcz :PP

PS. Dzisiaj, mimo zakazu się zważyłam. Jest OK! :D