Jakoś ciężko mi ostatnio idzie nie tak łatwo jak na początku, wszystko to pewnie psychologia. Córka nakrzyczała ostatnio na mnie że 1300 kcal to za mało, że powinnam jeść więcej. No i jem teraz 1600-1700 efekt jak widać nie powala ledwo 0,5 kg w dół ale zawsze jest to spadek. Może moja córka ma rację. Bałam się, że jak zwiększę kaloryczność to wcale nie będę się trzymać diety i nadal boję się tego. No cóż trzeba spróbować jeść więcej i nie przekraczać 1700 kcal zobaczymy co z tego będzie. Wczoraj zrobiliśmy sobie z mężem wypad do Bobolic i Mirowa. Zwiedziliśmy też sanktuarium Matki Boskiej Leśniowskiej. Zawsze to jakaś odmiana.