Udało się bez większych start w sumie wyszło 37 km. Intencja u Matki Boskiej złożona. Wczoraj byłam ledwo żywa, najbardziej bolały mnie biodra i trochę kolana. Stopy wyjątkowo bez obtarć i nie odparzone. Pogoda była bardzo dobra jeden dzień w tygodniu tzw. okno pogodowe bo dzisiaj znów pada, nawet leje deszcz. Nawet nie będę tu opowiadać co jadłam w czasie tej pielgrzymki nie było to nic zdrowego i niskokalorycznego. Przed samym szczytem prawie odcięło mi prąd i musiałam doładować batonem. Teraz już myślę o urlopie bo jedziemy za tydzień do Chorwacji może się jeszcze wygrzeję przed zimą. No i zauważyłam, że nici z mojego postanowienia wakacyjnego. Nie schudnę już w tydzień 5 kg ha ha!!!. No trudno może po wakacjach bardziej się zmobilizuję. W przyszłym tygodniu mam dużo spraw na głowie ale tak zawsze jest przed urlopem. Dzisiaj lecę jeszcze do kosmetyczki wyśpię się na leżance. Jutro czekają na mnie moje pomidorki 25 kg, w przyszłym tygodniu jeszcze muszę zrobić sok z malin, i sama jeszcze nie wiem co w każdym razie dużo tego. zmykam do pracy.