Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Niedziela


Dziś to miodny dzień, zaczynam w miare normalnie jeść i nie wypominam sobie tego jak dotychczas że w panike prawie wpadałem, z ruchu to było z godzinke na rowerze w tym z 10 minut chodzenia po sklepie :D, wgl rano wstałem to wiedziałem że drugie śniadanie to będzie rosół więc gdy moi spali wziołem się za gotowanie rosołku tak że ja miałem II a oni I śniadanie :D wgl 2 raz gotowałem ale i ten wyszedł nie chwaląc się dobry. A menu to tak:

Śniadanie(5łyżek płatków, łyżeczka siemienia lnianego, 2 mandarynki, 4 łyżki jogurtu i szczypta kardamonu)

IIŚniadanie(1,5 szklanki rosołu i 100 g ugotowanego makaronu nitki durum) później poszłem na rower

IIIśniadanie/przekąska(Koktajl z 100ml mleka, 2 łyżek jogurtu, łyżeczka kakao wawel, pare kropli soku z cytryny, 100 ml wody łyżeczka błonnika xenna, oraz banana i zmiksowane i do lodówki na pare minut) Pychota była

Obiad(150 g gotowanej piersi z kurczaka + 150g ziemniaczków gotowanych+ mizeria niby nie powinno się łączyć ale w cóż ja nie zważam na to, ogórek, papryka i pomidor a zamiast śmietany serek wiejski+jogurt robiłem porcje rodzinną i zasmakowała domownikom więc oki :D .

Kolacja(kromka chleba słonecznikowego takiego prawdziwego +150g serka wiejskiego lekkiego+pomidorek) i myśle czy ta kromka była odpowiednia na kolacje ale cóż nie przejmuje się :D Mykam bo burza i leje jak z cebra.