Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Co nowego...


Dawno nie pisałam, dawno się nie ważyłam, dawno nie jadłam zupełnie zdrowo... 
Wiem... znowu marudzę i zapewne niektóre z Was może to wkurzać, że nie mam siły wziąć się za siebie, że cały czas obiecuję- od jutra... Niestety ostatnimi czasy bardzo często mam napady kompulsywne i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Dzisiaj też był, chociaż powstrzymałam się w połowie, co uważam za mój wielki sukces:). 
Nie chce przechodzić na żadną dietę, wyznaczać sobie celów nie do osiągnięcia w moim przypadku, myśleć cały czas o odchudzaniu, wyglądzie... To mnie niszczy... 
Postanowiłam, że jutro zrobię sobie zdjęcia w bieliźnie i będę obserwować jak moje ciało się zmienia. Nie wiem jeszcze czy umieszczę je na Vitalii. Oczywiście bardzo bym chciała, ale jednak mam pewne obawy... Jeszcze nad tym pomyślę. 
Zważę się dopiero za ok. miesiąc, bo cotygodniowe ważenie w moim przypadku też nie zdaje egzaminu... Jak trochę schudnę objadam się bo uważam, że skoro schudłam to mogę. Z drugiej strony jak nie schudnę to objadam się ze smutku i nerwów. Więc tak czy inaczej wychodzi na to samo, zawsze kończy się jednym.  
Domyślam się czym te napady mogą być spowodowane... Po pierwsze zbliżająca się sesja, a co za tym idzie dużo nauki i stresu. Po drugie moje problemy z kolanem, które nie ustają. Z natury jestem osobą ruchliwą i to, że nie mogę wykonywać żadnego sportu, biegać, jeździć na rowerze czy ćwiczyć ogromnie mnie dołuje. Nie jestem przyzwyczajona do takiego stanu rzeczy... Jestem coraz bardziej tym załamana... Mój chłopak powiedział mi ostatnio, że domyśla się dlaczego tak bardzo chcę znów biegać. Jego zdaniem boję się, że przytyję jak nie będę ćwiczyć. Po części ma na pewno rację, bardzo się tego obawiam. 
Z drugiej jednak strony ja po prostu tego potrzebuje... Tego zmęczenia, przyspieszonego oddechu, endorfin... Wtedy czuję że żyję, a wszystkie problemy odchodzą w niepamięć... Miejmy jednak nadzieję, że mimo wszystko kalano jak najszybciej dojdzie do sprawności a ja będę mogła znowu poczuć tą wolność biegacza;). 
 Powodzenia laseczki:* 
P.S Zastanawiam się czy nie zacząć ćwiczyć znowu z Mel B brzuch, pośladki i ramiona. 
Z nóg zrezygnuję ze względu na moje kolano, bo jest tam dużo przysiadów. 
Co o tym myślicie? Chyba nie zaszkodzi to moim stawom kolanowym...;)