Zbieram się w sobie i chyba już od poniedziałku zaczynam wszystko od nowa. Dlaczego od poniedziałku ? bo tak się składa , że jeszcze w niedzielę będę miała gości i to będzie ostatni dzień "obżarstwa" i słodyczy. Tak postanowiłam i chcę jeszcze raz podjąć walkę z nadwagą. Jest mi przykro i jednocześnie wstyd, że zaprzepaściłam te 6 miesięcy sukcesów w roku ubiegłym , ale jestem jednak łasuchem i takie są efekty mojego łakomstwa. Dziś na poprawienie sobie humoru poszłam do fryzjera ,żeby skrócić i ufarbować włosy. Jest lepiej niż było , ale wagi mi z tego powodu nie ubyło Ważne, że już dziś w Kołobrzegu było +10 stop. i świeciło słonko , tylko wiatrzysko okropne. Dni mają być coraz cieplejsze i kijki już czekają na poniedziałkowy spacer nad morzem. Już widzę, jak się zasapię przez tą zdobytą nadwyżkę kilogramów., a było tak świetnie....... Muszę coś z tym zrobić , bo optymistycznie na zimowych wyprzedażach pokupiłam sobie kilka ciekawych ciuszków w rozm. 44 i mam nadzieję kiedyś je założyć. W najgorszym przypadku przyjdzie mi je sprzedać na allegro , ale bardzo bym tego nie chciała. Trzymajcie za mnie kciuki i proszę o wsparcie i komentarze, które dadzą mi siłę do walki. , bez Was n i e d a m r a d y !!!!!!!!!! Wszystkie moje Vitalijki bardzo pozdrawiam i " do boju" Krystyna
Pigletek
20 marca 2011, 19:16Wstyd i hańba. No ale wielu pamiętników mi brakuje. Życzę nam obu powrotu na dietkowe tory. A jak Tobie się udało od tego obiecanego poniedziałku ??
alam
19 marca 2011, 23:16Nie tylko Ty ''nadrobiłaś zaległości''. Ja tez po zimie nie mam sie czym pochwalić. Nic to, odpędzimy nastroje depresyjne i znów sie wylaszczymy:-D Buziaczki!
ewisko
18 marca 2011, 08:42Witam ciepło i już zaczynam znowu Ci zazdrościć tej plaży, szumu, widoków kijów :-). A czas faktycznie szybko ucieka, miałem małe dzieci, teraz już coraz samodzielniejsze, ale jeszcze na szczęście się przytulają i mówią Kocham cię mamusiu :-). A w pracy obecnie brak pracy, tak u nas jest robota na hura, a potem pustki. W sierpniu będę dwa tygodnie w Dąbkach, naciesze się tym co Ty masz na co dzień. Pozdrawiam ciepło i wspieram duchowo w walce, ja też walczę :-)
Granutka
17 marca 2011, 13:53Szkoda,że zaprzepaściłaś to co ubyło w kilogramach!!! Tak niewiele trzeba,jednak wspaniale,że potrafisz zawrócić ze złej drogi-trzymam kciuki i mocno wspieram!!!
Sonne31
17 marca 2011, 07:50i wierze, ze bedzie dobrze.....czego serdecznie zyczę!!!!milego dnia Bernadette
Arnodike
16 marca 2011, 23:54musi zaprocentować ;-). Ciepło się robi, pogoda lepsza, można np. kijki wyciągnąć i podreptać sobie w teren - kaorie same się spalą. Pozdrowienia
hezof
11 marca 2011, 21:59Krysiu, tak całkiem to chyba nie zaprzepaściłaś wszystkiego, na pasku jest całkiem dobrze, a poza tym najważniejszę, że wróciłaś. Na temat AŻ napiszę wiadomość, pozdrawiam i trzymam kciuki.
monikawal
11 marca 2011, 21:57Cześć! Uważam,że nadszedł dla Ciebie czas do zrzucania kilogramków,ale musisz faktycznie tego chcieć. Ja dietkuję od września,więc nie jest tak źle.Nauczyłam się zdrowo jeść i najważniejsze potrafię odczytywać etykiety na produktach.(bardzo ważne)Nie jadam żadnych tłuszczy,mięso tylko drobiowe no i oczywiście zapomniałam co to takiego słodycze.Skoro mnie się udało to Tobie również,życzę Ci powodzenia w dietkowaniu.