Cześć vitalijki.
Po łikendzie. Znowu masakra. Zawiodłam się na samej sobie masakrycznie. Jak przez cały tydzień starałam się jeść w miarę w porządku, tak w łikend wszystko spieprzyłam. Jestem wściekła. Miałam nadzieję, że jak dzisiaj rano stanę na wadze to w końcu choć raz odkąd piszę ten pamiętnik waga coś ruszy. Nie wchodziłam przez tydzień na wagę, wchodzę dzisiaj a tam 79.0 kg... Ja pierdziele!!!!
Jestem szurnięta w łikend jadłam po prostu jak świnia. Zaczęło się w piątek kiedy jeszcze miałam wyrzuty sumienia po zjedzeniu śmieciowego jedzenia, no a później już poszło. Aż wstyd mi się przyznać co zjadłam, jestem tchórzem, wstydzę się.
Oczywiście.. Jak zwykle zaczynam od początku. Skończyła mi się @. Więc zaczynam ćwiczyć, ale dopiero od środy. Bo w środę poprawka i póki co się uczę na zmianę z siedzeniem w pracy. Dzisiaj zasypiam, poszłam spać późno, jak wrócę do domu to wiem, że padnę na pewno przed nauką. Stresuję się.
Bardzo dziękuję Wam za komentarze pod poprzednim wpisem. To bardzo miłe. Czytając je uśmiechałam się do ekranu.
Mam w sobie takie miłe uczucie, nikt nie wie, że mam pamiętnik na Vitalii, czasami siedząc z koleżankami wchodzę na telefonie i czytam ukradkiem. Uśmiecham się, to taka moja tajemnicza sfera życia, świat w którym zapominam o wstydzie swojego ciała i wagi. Świat w którym znajdę zrozumienie, że to wszystko nie jest takie proste i nie jestem z tym sama.
JEDZENIE:
7:00 - herbata
9:40 - kawa z mlekiem
10:00 - kanapka z czarnego chleba z serem i szynką
10:20 - activia brzoskwiniowa
13:00 - kanapka z czarnego chleba z szynka i serem
16:00 - 2 krokiety....:| i barszcz (najgorzej bo nie mam nic innego w domu do jedzenia,a wracając z pracy bylam juz tak glodna ze nie dałam rady nic ugotować)
19:00 -
Moje spostrzeżenie - piję activię i czuję, że jest tak słodka, że aż gardło piecze. Wiem, że moje odczucie jest pewnie spotęgowane tym, ze unikam cukru. Ale kurcze... No przesada. W składzie na drugim miejscu cukier......... Nie będę tego pić, do teraz czuję cukier w ustach i gardle. Fuuuu.
Meggi
klaudiaankakk
2 września 2013, 20:53chcesz schudnąć ? chcesz zeby to trwało wiecznie ? nie ? to w garść!!!! :P :*
Babcia.Weatherwax
2 września 2013, 15:25Kochana, nie chcę udawać wszechwiedzącej, ale jak patrzę na Twój grafik jedzeniowy, to zdecydowanie za mało jesz a za późne śniadania powinnaś dostać w pupsko:) Przełam się i do tej herbaty o 7 rano zjedz kanapkę chociaż. Nic dziwnego, że Cię ssie w drugiej połowie dnia jak w pierwszej połowie niemal nic nie jesz. I nie mów, że nie dasz rady jeść rano:) Spróbuj jeść inaczej przez tydzień i popatrz, czy odczuwasz różnicę:)
lucyohlucy
2 września 2013, 13:24Dziękuję Ci bardo za miłe słowa :) Nie pij activii - puste kcal. Lepiej zjeść śliwek czy innych owoców - efekt niebo lepszy i zdrowszy:) Nie ważne ile razy upadasz, ważne że wstajesz i idziesz dalej. Gdzieś czytałam, że FAILURE/PORAŻKA w języku japońskim oznacza nie upadek, a brak podniesienia się z upadku - mądre to :)
pitroczna
2 września 2013, 11:43re: dzieki wielkie za mily komentarz, ciesze sie ze moje pisanie dziala choc troche motywujaco :) wpadka weekendowa sie nie martw i nie rozpamietuj - stalo sie, wiec zapominamy i jedziemy dalej! piszesz, ze mi tak ladnie wychodzi, a tez niezliczona ilosc razy obzarlam sie w weekend bez opamietania... w tygodniu mam swoj rytm i rozklad zajec i latwiej sie pilnowac, w weekend czesto brak ustalonych por jedzenia i wiecej pokus wodzi na pokuszenie. ale kazdemu zdarzaja sie potkniecia i upadki, grunt to sie nie poddawac :) gratuluje Ci za to, ze doszlas do momentu, w ktorym nawet activia jest za slodka - to juz dobry znak. u mnie niestety objaw zadlodzenia nie wystepuje...:P pozdrawiam cieplo!:)
Mileczna
2 września 2013, 11:06tez miałam problem z łikendowymi szaleństwami....nie wiem jak to zwalczyłam ale teraz w łikend jestem bardziej dietetyczna nawet niz w tygodniu...to kwestia decyzji :)
BigMum
2 września 2013, 11:06powodzonka
OPK88
2 września 2013, 11:04nie martw się. ja też sobie pofolgowałam w weekend. ale jest nowy tydzień Poniedziałek a to dobry dzień by coś zacząć na nowo :)
montignaczka
2 września 2013, 11:03to prawda, że jak ograniczysz cukier to potem wszystko wydaje sie za słodkie. Trzymaj sie! Odchudzanie to ciągła walka ze samą sobą, ale nie można sie poddawać :)