Wczoraj dopadł mnie dołek, nie zniknął jeszcze całkowicie ale jest już lepiej przede wszystkim dlatego że odkopałam w szafie spodnie które dostałam od młodszej siostry na nią były za duże a ja z kolei nie mogłam się zapiąć ale schowałam je na "jak schudnę" no i udało się. Zapiełam się i leżą idealnie, żadny tłuszczyk się nie wylewa. Tak więc mam nową parę dżinsów których nie nosiłam od 5 lat bo każde mnie cisneły w sadełko.
Odkopałam też parę którą kupilam w Dublinie i ... są za duże. Albo kupię pasek i trochę w nich pochodzę albo jednak je oddam komuś. Żal mi trochę bo są bardzo niespotykane i sliczne.
No i rzecz numer trzy, przez którą zaczełam odchudzanie w lipcu. Spodenki. Gdy je kupowałam rok temu były odrobinę za małe a pod koniec lipca tego roku zapiełam się w nie z ledwością i tak mnie cisneły w sadło że nie mogłam oddychać, już nie mowiąc o wylewającym się smalcu i tym jak w nich wyglądałam. Dzisiaj są za duże, a na tyłku to już w ogóle masakrycznie wyglądają nawet pasek nie pomoże.
To mnie podbudowało, że jednak moje starania przynoszą efekty. Ale gdzieś tam w głowie czuję się taka zmęczona tym, że dwa miesiące za mną, tak się staram a nadal ten badzioch dumnie kroczy przede mną. Tak wiem, że go nie stracę w dwa miesiące czy trzy ale taka mała depresja mnie dopadła, że po co ja to robię, czemu się tak staram. No wiecie.
Dzisiaj dietka plus ćwiczenia: 1h rowerek stacjonarny, 16 godzina Callaneticsu, Mel B. trening pośladków i trening ABS.
ItsMyTime
25 września 2013, 14:00Gratuluje tez tak chce !
venga
24 września 2013, 22:35kobieto, weź ten dołek kopnij w jego 4 L i spójrz sobie w oczy... świetne postępy, idziesz na przód, za małego portki to dobra motywacja.... po co to robisz? No nie wiem właśnie... :) Może Ty się pozbierasz, zepniesz w .... no wiesz i coś napiszesz :P 3mam kciuki
mimi123
24 września 2013, 22:05super nic tylko sie cieszyc :)