Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dieta dzień 21.


Dwudziesty pierwszy dzień diety.

Na diecie jestem już trzy okrągłe tygodnie w efekcie czego udało mi się schudnąć cztery kilogramy.
Porównanie tego jak moje ciało wyglądało w lustrze jeszcze miesiąc temu z tym jak wygląda teraz, jest dla mnie bardzo silną motywacją, by chudnąć więcej i więcej.
Choć [jak wiecie] nie jest to łatwe.

Przełamałam dziś jeden ze swoich największych lęków i odwiedziłam gabinet dentystyczny. Muszę koniecznie zrobić porządek z tymi swoimi zębami, bo nie zniosę więcej nieprzespanych nocy chodzenia po ścianach [ten, którego bolały kiedyś zęby wie o czym mowa]. Jeden zaplombowany, jeden usunięty. Przede mną jeszcze kilka wizyt, trzymajcie za mnie kciuki, bo to kosztuje mnie na prawdę dużo nerwów.

Całodzienny bilans posiłków i napojów:

~ Dwie kromki pieczywa lekkiego 7 ziaren + serek topiony, sałata lodowa i pieczony kurczak
~ Cztery paluszki rybne + kasza kus kus
~ Woda mineralna
~ Sześć małych pierożków z truskawkami + jogurt naturalny
~ Herbata + łyżeczka cukru

Co do mojego życia - zaczęło się komplikować. Chyba przestałam mieć tę pewność, że mam przy sobie właściwego faceta. Do tanga trzeba dwojga, a ja mam dość starań za dwoje. Skończyłam z tym. Całościowo poświęcam się mojej cudownej Córeczce, poza tym pomalutku wracam do towarzyskiego kręgu, który na rzecz mojego małżeństwa sukcesywnie opuściłam, a teraz bardzo tego żałuję. Nie wiem co zrobi z tym moja 'druga połówka', pewnie jak zwykle nic. Trudno. Chyba przestało mi zależeć.
'Wiatr śpiewa swoje, a ja idę dalej...'. 

M.