Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
2 kilo w niecały tydzień


Pamiętacie jak się cieszyłam, ze spadło. To kurwa nieaktualne bo wróciło. Nie ogarniam tej jebanej wagi. Nie mam siły, brzuch notorycznie nadęty, ciągłe zaparcia. Jeszcze ta cholerna głowa (mam wrażenie, że to ból promieniujący od szyi albo barku- ostatnio ręka mi tak zdrętwiała, że ból był większy niż wtedy gdy miałam ją złamaną). Nie rozumiem w co gra moja "dupa". Boję się, że wrócę do punktu wyjścia. Na sama myśl chce mi się rzygać.