Witajcie!
O sobotnich zachwytach nad moją sylwetką już pisalam - wczoraj było nie gorzej. Teściowa pierwsza zauważyła i powiedziała,że jestem chudsza od niej (a zawsze było odwrotnie więc juhuuu!), szwagierka jest szczuplunia, ale też zauważyła co i jak :) Najbardziej dumny jest mąż, który jak wczoraj się szykowałam to mówi: włóż bluzkę do spodni,żeby jeszcze bardziej podkreślić jak schudłaś :) Kochany jest.
Weekend jedzeniowo niestety niezbyt udany. Tzn w ciągu dnia -a i owszem - ładnie, może bez prawidłowych odstępów, ale ok. A wieczorem? PÓŹNYM WIECZOREM dodam! (możecie bić) - wieczorem 3 kabanoski, kilka chipsów, wczoraj u teściów z pół tabliczki gorzkiej czekolady zjadłam a w domu znów na wieczór kabanoski poszły w ruch. Eh. Ale już się naprawiam, nie ma co narzekać tylko brać się do roboty, prawda? Nie mogę stracić tego, co już osiągnęłam!
Idę poćwiczyć :)
Niecierpliwa1980
15 kwietnia 2013, 16:28Pięknie! Taki podziw w oczach najbliższych,to jest to!
lovecake33
15 kwietnia 2013, 13:20Ale fajnie :) Miło i to bardzo. Tylko bez szaleństw proszę :) Albo czekolada albo kabanosy :) A chipsy wyrzuć!!!
Tallulah.Bell
15 kwietnia 2013, 11:40Musiałaś pękać z dumy :) dla takich chwil warto się starać. Pozdrowienia.
bea3007
15 kwietnia 2013, 11:37Madziu gratuluję, a grzeszki nie są codzinnie, dziś już tylko prosze grzecznie bez szaleństw z jedzeniem.
zaga24
15 kwietnia 2013, 11:15nie moge sie doczkeać aż sama oniemieje z zachwytu na Twój widok!!!! jestem na fb jakby co bo dzisiaj w stresie