Oh yeah! - mogę rzec, tudzież nawet krzyknąć głośno :) Po wczorajszym falstarcie dzisiaj wyruszyłyśmy z 2 sąsiadkami na rowerkach. W składzie jest jedna baaardzo doświadczona i zaprawiona w bojach, druga nieco mniej i... ja :) Od razu poszło na tempo - szybka jazda i wytyczony cel - jedziemy nad Zegrze i zuruck. Przy czym jazda zuruck została urozmaicona, lekko zmodyfikowana i wydłużona. Podsumowując - zrobiłyśmy prawie 17 km w godzinkę. Oh - cudnie było i chcę jeszcze! Uwielbiam rower!
Przy okazji tego wypadu zrodził się plan całotygodniowy. Jutro idziemy biegać, w środę za to spotykamy się u jednej sąsiadki i spróbujemy razem poćwiczyć albo skalpel albo 30day shred - i tak będziemy sobie ćwiczyć, biegać, pedałować. Super, nie? mam swoją małą grupę fitness hehe.
Od jutra wracam też do swoich normalnych treningów domowych - koniec laby, kręgosłup ok więc nie ma co tego odciągać i się lenić.
kokardowa
13 maja 2013, 20:06Super =) Nie ma to jak ćwiczenia w towarzystwie, naprawdę zazdroszczę
bea3007
13 maja 2013, 09:32super, nie będziesz sama. Pozdrawiam
Niecierpliwa1980
13 maja 2013, 09:29Zazdroszczę tak zmobilizowanej grupy! W kupie siła! :-) Gratuluję zapału i czekam na wyniki :-) A nad tym jez. kiedyś byłam-cudownie tam jest,jakie tereny do jeżdżenia i biegania!
laauraa
13 maja 2013, 06:01fajnie, że masz z kim ćwiczyć! :)
jolakosa
13 maja 2013, 05:18też bym chciała mieć kumpele z którą moglabym w domu ćwiczyć, fajnie by było , ale koleżanek tu gdzie mieszkam niesttey się nie dorobiłam
MyNewBetterLife
12 maja 2013, 23:06Świetne postanowienia. Zazdroszczę współtowarzyszek "niedoli" :)
Himek
12 maja 2013, 22:43Rower - piękna sprawa! :D Sama długo po niego nie sięgałam ;3