Wczoraj znów wybiegłyśmy z sąsiadką w teren, ale ja mądra wcześniej zjadłam obiad i tak mi było ciężko, że trasa, którą w tamtym tygodniu udało mi się pokonać, wczoraj, pod koniec, pokonała mnie - ostatni dystans już marszem bo cały czas czułam jedzenie. Dodatkowo wczoraj biegłyśmy szybciej, ale też wydłużyłam trochę czas biegu, hurra! :)
Dziś rowery! Zamieniam mój stary, wysłużony rowerek na nieco nowszy - cała akcja z tym rowerem była, no ale dzisiaj wypróbuję i zobaczę jak mi się na nim jeździ.
Tymczasem, borem, lasem... idę do synka i do prasowania oraz porządków!
PS. Dietka w porząsiu i bez podjadania.
Miłego dnia!
Tallulah.Bell
14 maja 2013, 14:54Po obiedzie trzeba co najmniej godzinę odczekać, bo potem różne rewolucje mogą być. Już nie mówiąc o komforcie bieganie. powodzenia w dalszej walce.
WhatBliss!
14 maja 2013, 09:36ja tey tak yawsye yrobie, a pozniej sie zastanawiam, skad ta kolka ;) trzymam kciuki za dogonienie marzeń i życzę słonecznego wtorku :)! pozdrawiam ♥
Niecierpliwa1980
14 maja 2013, 09:18Super!!! Z każdym następnym przebiegnięciem-będziesz czuła się lepiej. Ale nie przedłużaj o jakieś kilometry trasy,tylko po kilkanaście-kilkadziesiąt metrów. No i nie jedz przed jakieś 1,5 h-też przerobiłam ostatnio obiad w gardle,bo mi się biegac po obiedzie zachciało :-) Miłego Dnia!