Taaaa - wczoraj w ramach odpoczynku od biegania wsiadłyśmy z sąsiadką na rower... I co? ano jajo! Po ujechaniu ok 3 km co się Madzi zrobiło? nie zszedł mi łańcuch na niższy bieg (czy jak to opisać) i w konsekwencji zrobił mi się z niego taki niemal znak nieskończoności :) Wracałysmy prowadząc rowery a ja dodatkowo psiocząc na zmianę z zastanawianiem się czy to z rowerem czy ze mną coś nie tak. Rower pojedzie do serwisu a tam mi powiedzą, czy to ja jestem na niego za głupia czy też z nim jest problem.
Po wczorajszym spacerku dziś był powrót do biegania, ale sąsiadka byla w gorszej formie więc zrobiłyśmy tylko jakieś 5 km z haczkiem. Jutro atakujemy troszkę dłuższą trasę, ale będzie 2 x pod górkę więc nowość na naszej drodze :) Trzymajcie kciuki!
Dietkowo - jako tako - z grzechów to jakieś 6 mmsów i jeden petit kakaowy, reszta w normie. Po bieganiu (jakieś 45 min po bo syna usypiałam) plasterek wędliny bo ostatnio lądowałam z płatkimi z mlekiem i szłam spać z pełnym żołądkiem. No i mam mocne postanowienie - chodzę spać maks o 23. Po dniem dzisiejszym bo mąż poprosił o jakieś tłumaczenie więc czekam żeby mu to zrobić.
Do ćwiczeń nie wróciłam jeszcze, ale udało się zrobić 100 brzuszków "nożyc". Może się jeszcze rozkręcę... pytanie tylko kiedy...
Niecierpliwa1980
18 lipca 2013, 19:26Jak przyjdzie na to czas-poczujesz wiatr w żagle i to na ile możesz zwiększyć ilość i intensywność :-)
kokardowa
18 lipca 2013, 10:43Ooo z rowerem to podobnie miewam przygody =) Ale gratuluje wytrwałości w bieganiu, 5 km to całkiem fajnie
bea3007
18 lipca 2013, 09:33Szalejesz kochana. Pozdrawiam
aleschudlas
17 lipca 2013, 23:305km biegania to bardzo ładny wynik :>
Invisible2
17 lipca 2013, 23:29Oooo.. pamiętam jak mi łańcuch się zerwal i 10 km piechotą wracałam haha :D